Siedzę w domu i nie mogę się na niczym skupić. Dwa razy do roku dziewczyny przychodzą pod mój dom i krzyczą abym do nich zszedł, a wtedy składają mi życzenia oraz proszą abym z nimi gdzieś wyskoczył. Ale ja się nie zgadam, ponieważ te dni zawsze spędzam z przyjaciółmi. A poza tym mam już dziewczynę którą bardzo kocham i nie zamienił bym jej na nikogo innego. Moje przemyślenia przerwał dzwoniący telefon. To przypomnienie, że za godzinę mam być na torze motocrossowym. O kurczę dziś mam wyścig zapomniałem! Szybko ubrałem na siebie biały T-shirt z napisem "Vans". Przeczesałem włosy w lustrze i zszedłem na dół, gdzie założyłem czarne converse. Do ręki wziąłem jeszcze czarną bluzę i wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz i próbowałem się przedostać przez te dziewczyny na drugą stronę ulicy.
- Jorge, Jorge! Umówisz się ze mną? - Spytała niższa ode mnie o głowę blondynka.
- Przepraszam ale mam dziewczynę, a poza tym spieszę się. - Ruszyłem w stronę toru przechodząc przez park. Wszędzie zakochane pary albo rodziny z dziećmi. Jedna para zwróciła moją uwagę. Była to Candelaria z Samuelem. Całowali się! No, no, no widzę mamy nową parkę. Ciekawe czy reszta wie, że nasza Cande chodzi z Samem. Po paru minutach dotarłem w końcu na tor.
- Cześć Jorge! - Przywitali mnie Facundo, Ruggero, i Xabiani - moi przyjaciele. Jest jeszcze Nicolas i Samuel ale oni pewnie są zajęci dziewczynami.
- Cześć! - Odpowiedziałem - Co tam? - Spytałem z uśmiechem.
- U nas jak zawsze. A tam?
- A dobrze, idę się przebrać. - Oznajmiłem
- Ok - Odpowiedzieli jednocześnie.
Ruszyłem do szatni gdzie przebrałem się w czarno-biało-czerwono-niebieski strój. Na to specjalne ochraniacze koloru czerwonego. Do ręki chwyciłem biało-niebieski kask. Gdy wyszedłem z szatni od razu podleciała do mnie Valeria-mój mechanik, a przy okazji następna dziewczyna klejąca się do mnie.
- Cześć Jorge, co tam u ciebie? Zerwałeś z tą divą? -
- A dobrze, i nie, nie zerwałem i nie zrobię tego. - Odpowiedziałem stanowczo.
- Ale ja jestem lepsza od tej siksy! - Powiedziała ze złością.
Ja się tylko zaśmiałem na to i ruszyłem do swojego motocrossu.
Jestem na crosie, czekam na start i na sygnał rozpoczynającego się wyścigu. Odwróciłem się jeszcze do chłopaków, i zobaczyłem z nimi dziewczyny.
- Czyli już przyszły. - Pomyślałem
Ale nie ma Mechi. Ale dlaczego?! Sam nie wiem, trzeba będzie się zapytać dziewczyn. Moje przemyślenia przerwał dźwięk rozpoczynającego się wyścigu. Ruszyłem.
* Lodovica *
- Jorge jest pierwszy! - Krzyknęli chłopcy. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a ja dopiero teraz zauważyłam to, bo cały czas przyglądałam się Xabiemu. Tak, podoba mi się, ale ja jemu pewnie nie.
- Lodo a gdzie Mechi? - spytał Xabi.
Jaki on ma piękny głos! Awww.
- Yyy... a tak, powiedziała że musi iść w odwiedziny do starej przyjaciółki.
- Aha. - Odparł uśmiechnięty. Jaki on ma piękny uśmiech.
* Mercedes *
Teraz idę do Martiny, dawno jej nie widziałam! Aż 1,5 roku! Bardzo się za nią stęskniłam!
Ciekawe czy ma chłopaka.. Hmm.. No nic. Ja nie mam ale bardzo podoba mi się Jej brat. On w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Szkoda. Zanim się spostrzegłam, byłam już pod Jej domem. No to będzie miała niespodziankę. Zapukałam do drzwi, i czekałam aż ktoś mi otworzy.
*Tini*
Zaczęłam się rozpakowywać, aż tu nagle ktoś zapukał do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
A tam Mercedes.
- Eee, mogłam nie otwierać. - Pomyślałam. Ej, zaraz Mechi?! Tak to ona!
- Mechi! - Rzuciłam się jej na szyję.
- Tini! Jak dawno cię nie widziałam!
- Ja też kochana. Stęskniłam się za Tobą, wchodź. - Gestem ręki pokazałam by weszła do środka.
Usiadłyśmy na sofie, i Mechi zaczęła:
- No opowiadaj co tam u Ciebie? Masz chłopaka? - Spytała. No tak wiedziałam, że zada to pytanie... Najbardziej się go obawiałam.
- Tak mam. Ale go nie kocham - Uśmiech zniknął nam obu z twarzy. Mi, bo sobie go przypomniałam, a Mechi pewnie że powiedziałam że Go nie kocham.
- Ale jak to, dlaczego z nim jesteś? - Spytała zdziwiona.
- Po prostu muszę. - Odparłam.
- Kto Ci każe? - Ciągnęła temat.
- On. On mi każe, ale to długa historia. A co tam u Ciebie? - Spytałam z uśmiechem. - Masz chłopaka?
- A u mnie wszystko po staremu, mam wspaniałych przyjaciół. Nie mam chłopaka, ale jeden mi się podoba, ale nie zwraca na mnie uwagi. - Odpowiedziała.
- Zobaczysz na pewno Cię zauważy. A kto to? Znam go? - Zadałam kolejne pytanie.
- Tak, znasz go. i to bardzo dobrze. A więc to.. Francisco, twój brat. - Odpowiedziała przymrużając jedno oko.
Bała mi się powiedzieć? Tak, na pewno!
- Tak? To super! Fran przychodzi dziś do nas na kolację. To ty może też zostaniesz? - Spytałam z nadzieją.
- Tak! Z miłą chęcią.
- A wiesz? Mogę Ci zadać jeszcze jedno pytanie? - Spytałam.
- To było pytanie nie? - Zaśmiała się a ja razem z nią. - Wal śmiało.
- No.. bo.. bo .. - Jąkałam się jak najęta.
- No mów! - Nakazała
- No bo wiesz może kto mieszka obok mnie? Znasz go? Wiesz jaki on jest? - Spytałam.
- I co było trudno to powiedzieć? - Spytała.
- Nie. - Zaprzeczyłam.
- A no właśnie a więc, to najpopularniejszy chłopak w całym Buenos Aires. Jest kapitanem.. - Zaczęła
- To już wiem! - Przerwałam jej.
- No dobrze, więc jest moim przyjacielem. Ma świetny charakter, jest romantykiem i ma niezłą klatę. - Powiedziała przygryzając wargę.
Awww. - Pomyślałam i też przygryzłam wargę.
- A powiedz ma dziewczynę?
- Tak, ma. Nazywa się Stephie. Jest wredna i brzydka, i uważa się za szkolną divę.. Nie wiem co on w niej widzi. - Odparła.
Na tą odpowiedź już się nie ucieszyłam... Już jej nie lubię.
- A jak On ma na imię?
- Jorge - Odpowiedziała. - A co podoba ci się? - Spytała.
☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
Oto drugi rozdział, mam nadzieję że się podoba.
Do zobaczenia!
Komentujcie ;)
Oto drugi rozdział, mam nadzieję że się podoba.
Do zobaczenia!
Komentujcie ;)
Pozdrawiam
Ania
Ania