piątek, 13 marca 2015

Rozdział 09- "Kiedy wszedłem doznałem szoku. Nie sądziłem, że tak będzie."



Rozdział dedykuję Blair Blanco!



* Jorge *

Razem z Tinką zaczęliśmy sprzątać salon. Szkło pozbierałem szybciej więc mamy troszeczkę mniej do sprzątania.
- Więc tak. Najpierw pozbieramy te wszystkie rzeczy, a następnie co?
- Potem wezmę Ruggera i mi pomoże z tymi meblami. Następnie wymienię okna i drzwi.
- Okna i drzwi?
- No tak. Potem jeszcze kolor domu zmienię.
- Po co?
- Po to żeby mieć wszystko z głowy na parę lat.
- Skąd ty tyle pieniędzy weźmiesz? - Spytała zbierając kartki od wszystkich podartych książek.
- Kiedyś dostałem spadek po prababci,  właśnie dużo tego było więc starczy mi na cały ten remont.
- Aha. Jeszcze raz przepraszam Cię za ten syf.
- Nie masz za co. To nie twoja wina.
- Nie moja? Przecież dobrze wiesz, że moja.
- Nie nie twoja. - Zacząłem zbierać ziemię po kwiatach. Kto to mógł być, że aż tak zniszczył mi dom.
- Owszem moja.
- Martina...to naprawdę nie jest twoja wina.
- Ale...
- Żadne ale! - Przerwałem jej. - Jesteś moją przyjaciółką bo Cię lubię. Więc się nie zadręczaj.
- Ehhh... dobrze.
- No ja myślę.
- Ja mam już wszystko zrobione tu. A ty? - Spytała odkładając kolejny zapełniony worek na śmieci od podartych książek.
- Tak tu wszystko jest zrobione. Zostały tylko... - Zacząłem liczyć w myślach liczbę pokoi przy okazji wyrzucając rozwalone kwiaty. - Zostało tylko osiem pokoi w tym garaż.
- Aż tyle?
- Tak. Chodź teraz do kuchni.
- Dobra.
- Tylko uważaj na szkło. Tam jeszcze nie posprzątałem.
- Dobrze, będę uważać. - Weszliśmy do zielonego pomieszczenia. Westchnąłem gdy zobaczyłem ile jeszcze zostało nam do sprzątania. Jest godzina piętnasta pięćdziesiąt cztery, a jeszcze tyle do zrobienia.
- Damy radę. - Szepnęła tuląc się do mojego ramienia.
- Wiem.
- To nie smutaj. - Pocałowała mnie w policzek.
- Już nie będę. - Uśmiechnąłem się w jej stronę.
- Cieszę się. - Również się uśmiechnęła i weszła do kuchni uważając na szkło.
- Podasz mi worek?
- Tak jasne. - Wróciłem do salonu, wziąłem nowe worki i ruszyłem spowrotem do kuchni. Tini stała w tym samym miejscu. Podałem jej jeden worek, a resztę położyłem na poobijanym blacie.
- Najpierw pozbieramy te większe części szkła i te większe produkty spożywcze okey? - Spytała patrząc na mnie.
- Dobrze. Ale ty zbierasz produkty a ja szkło.
- Ej czemu?
- Bo się jeszcze skaleczysz, a tego nie chcę. - Chwyciłem jej kruchą rękę.
- Dobrze. Ale ty też uważaj. - Po groziła mi palcem.
- Będę. - Pocałowałem jej rękę. - Dziękuję, że mi pomagasz.
- I zawsze będę. No to dobra! Czas na sprzątanie! Mamy mało czasu!
- Tak jest szefowo! - Zacząłem zbierać większe kawałki szkła. Strasznie dużo tego jest. Zniszczyli mi wszystkie talerze. Nawet te od babci które dostałem na nowe mieszkanie oraz te ulubione Violetty. I co ja jej teraz powiem? Moje rozmyślania przerwał huk.
- Co się stało?! - Spytałem szybko.
- Drzwiczki od szafki u góry spadły.
- To może odkręce je?
- Świetny pomysł. A ja może zamówię coś do jedzenia co?
- Jasne.
- Pizza? - Spytała trzymając telefon w ręce.
- Pizza. - Po twierdziłem. Martina poszła zadzwonić, a ja zacząłem szukać śrubokrętu aby odkręcić drzwiczki od szafek. Wszystkie szuflady były puste więc ruszyłem do garażu. Boje się co tam spotkam ponieważ jeszcze tam nie byłem odkąd ktoś zrobił z moim domem istny chlew. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem. Kiedy wszedłem doznałem szoku. Nie sądziłem, że tak będzie.


* Nicolas *

Tęsknię za Elis. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ona. Była wyjątkowa. Jako jedyna nie chciała iść ze mną do łóżka. Miała piękny uśmiech i oczy. Charakter też miała cudowny. Cała była cudowna. Chyba się zakochałem... Nie! Ja na pewno się zakochałem! Muszę ją znaleźć!


* Mercedes *

Stwierdziłam, że chyba dam szansę Xabiemu. Bardzo się stara abym z nim była, a poza tym Ruggero jest teraz bardziej zainteresowany Lodovicą niż mną. Co on w niej widzi? Co ma lepszego? Nie wiem... Wyciągnęłam telefon w celu zadzwonienia do Xabiego. Wybrałam jego numer i czekałam aż odbierze. Po siedmiu sygnałach usłyszałam jego głos.
- Mechi?
- Tak Xabi to ja. Dzwonie po to żeby spytać czy masz czas na spotkanie.
- Oczywiście. Z Tobą na spotkania zawsze mam czas.
- To świetnie! Spotkamy się za piętnaście minut w centrum pod zegarem dobrze?
- Będę na czas.
- Dobrze będę czekała.
- To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Schowałam telefon i jak najszybciej udałam się pod zegar. Dotarłam tam w ciągu ośmiu minut więc jeszcze wstąpiłam do sklepu po wodę. Strasznie dziś gorąco. Nie mogę pojąć jak mam chodzić w taki gorąc do szkoły. Ogólnie kto wymyślił szkołę? Po co to komu? Bez niej by było o wiele lepiej!
- Mechi!
- O Xabi!
- Cześć. - Pocałowała mnie w policzek.
- Hej. - Zarumieniłam się.
- Po co chciałaś się spotkać?
- To już odrazu musze coś chcieć?
- No nie. - Zaśmiał się.
- Ale i tak chciałam Ci coś powiedzieć.
- A jednak. - Stwierdził.
- No tak. Może się przejdziemy.
- Dobrze.
Spacerowaliśmy po parku w ciszy. Żadne z nas się nie odzywało. Ja ponieważ bałam się mu powiedział o mojej decyzji, a on ponieważ... Właśnie dlatego? Westchnęłam.
- Co jest? - Spytał.
- Chciałabym Ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak zacząć.
- Może wal prosto z mostu?
- Mogę?
- Możesz. - Zapewnił.
- No okey... - Wzięłam głęboki oddech. - Chcę dać Ci szansę.
- Co? Naprawdę?
- Tak. Naprawdę.
- Jezu Mechi! Nawet nie wiesz jak się cieszę! - O kręcił mnie wokół własnej osi, a następnie pocałował. Zdziwiona oddałam pocałunek.
- Mercedes zostaniesz moją dziewczyną? - Spytał po oderwaniu.
- Oczywiście!
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Xabi.


* Alba *

Właśnie z Candelarią idziemy zanieść Tini książki. Są strasznie ciężkie więc mam nadzieję, że szybko je weźmie! Jeszcze po tym Facundo chce zabrać mnie na romantyczny spacer! A za tydzień mamy rocznicę!  Strasznie się cieszę,  że wytrzymał tyle ze mną i mam nadzieję, że wytrzyma jeszcze dłużej.
- Cande te książki są ciężkie! Daleko jeszcze?
- Jeszcze trochę.
- Mówiłaś to dokładnie cztery minuty temu.
- Oj bo myślałam, że już jesteśmy ale domy mi się pomyliły.
- Dobra dobra.
- O patrz już jesteśmy!
- W końcu!
Zadzwoniliśmy dzwonkiem do furtki, a po chwili z domu wyszła Pani w średnim wieku. Miała czarne włosy.
- Witam dziewczynki. O co chodzi?
- Dzień dobry! Jest może Tini?
- Nie niestety nie ma, a o co chodzi?
- Mamy dla niej książki.
- A tak Tini coś pisała. Wejdźcie.
Weszliśmy na posesję.
- Ładny ma dom nie?
- Tak to prawda. Jest śliczny. Sama chciałabym mieć taki.
- Ja tak samo.
- Proszę dziewczynki. Tu są pieniądze.
- Dziękujęmy. Tu są wszystkie książki potrzebne dla Martiny.
- Dobrze dziękuję.
- My również dziękujemy. Do widzenia!
- Do widzenia.
Gdy wyszliśmy z posesji Stoessel razem z Cande udałyśmy się do mojego domu. Tam będziemy przygotowywać się na randki. Ja z Facu, a Cande z Samu.
- Tak właściwie to gdzie idziesz z Samuelem?
- Powiedział, że to będzie niespodzianka.
- Niespodzianka. Facu dawno nie robił mi żadnych niespodzianek.
- Zobaczysz na pewno niedługo zrobi.
- W to akurat wątpię.


* Ruggero *

Chcę zaprosić Lodovice na randkę ale nie wiem czy to dobry pomysł? Jest moją przyjaciółką od bardzo dawna i nie chcę, żeby to się rozwaliło przez jeden incydent. Nie wiem co mam robić. Zadzwonię do Jorge. Nie odbiera! Spróbowałem jeszcze raz ale wyszło tak jak za pierwszym. Zawsze jak chcę z nim rozmawiać to on nie ma czasu. Idąc tak przez miasto zauważyłem pewną blondynkę. Bardzo znaną nam wszystkim. Kto to taki? No oczywiście, że Stephie. Szła z jakimś chłopakiem. Ale to na pewno nie Jorge. Jorge nie jest blondynem. Ale to nie znaczy, że go zdradza nie? Oj chyba się pomyliłem. Właśnie się pocałowali. Nie chciałbym mieć takiej dziewczyny która cały czas cię zdradza. 


♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
Cześć!
Rozdział 9 za nami...
Nie powala za bardzo ale nie miałam na niego weny ni chęci...
Ale mam nadzieję, że się podoba! :D
Nie wiem co napisać tutaj...
Mam nadzieję, że będą tutaj jeszcze jacyś ludzie...
Do następnego
Pozdrawiam
Komarek ;*
P.S. przepraszam za błędy.


Next= minimum 15 komentarzy

16 komentarzy:

  1. Nareszcie nowy :)
    Hohoho co Leon zastał w garaźu...
    Ej dawaj leonette najlepiej jakieś beso ♡
    Do nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dedyczek :3
      Rozdział jest cudowny!
      Czekałam długo ale się opłacało xD
      Co ja mogę powiedzieć? ;D
      Jortini słodkie jak zawsze *U*
      Mechi i Xabi są razem *u* (zaciesz xD)
      Rugg zarywa do Lodo a Nico jak zwykle nieszczęśliwy xD
      Jestem ciekawa co zobaczył mój Jorguś :0
      No to tyle xD
      Nie przynudzam ;*
      Pozdrawiam ;D
      Jestem druga *O*
      Blair <33

      Usuń
  3. Możliwe, że się zaliczam do ludzi ^^
    Wspaniały rozdział :D
    Ale ty dobrze wiesz na co najbardziej czekam
    Kurde, co się w tym domu stało?
    A no tak...
    Mechi i Xabi Awww...
    Nico tęskni... Ach ta miłość ^^
    Już nie mogę się doczekać nexciku
    I sama wiesz na co jeszcze ^^
    Pozdrawiam

    L

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest cudowny !" strasznie mnie ciekawi co Jorge tam zobaczył a co do komow miałam kiedyś bloga i ludzie czytają ale nie komentuje wiem że to motywuje ale ty bez tego piszesz cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj biedny Jorge ;(( caly dom znissczony!! Dobrze ze Tini mu pomaga! Ulala dwie randki? Nie podwojna ale szykuje sie odjazdowo!! :D Rugg i Lodo oraz Xabi i Mechi?? ;o ale fajnie ;) az wiedzialam ze Stephie zdradza Jorge -,- niech on sie w koncu dowie! :D czekam na next i pozdrawiam! Buziaki ;*
    Te amo <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę świetny rozdział ♥
    Niech Jorge zostawi wreszcie tą Stephie :( ona go rani :c
    Czekam na next ♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, kochana! ♥
    Jesteś na prawdę bardzo dobrą pisarką i bardzo Cię podziwiam!
    Słońce, jak to możliwe, że w jednej osobie mieści się tyle talentu? Podziel się nim troszkę ;*
    Przy okazji zapraszam do mnie,
    http://violetta-amor-musica.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wlepiłaś linka to i jestem! :)
    Rozdział jest super!

    Czekam na nexta!
    /Nikaś\

    OdpowiedzUsuń