czwartek, 12 marca 2015

One Shot cz.3







Jak co dzień obudziłem się z nadzieją, że tata przyjdzie. Chciałabym do niego zadzwonić i powiedzieć żeby wrócił, przytulił mnie i nigdy już nie zostawił ale niestety nikt nie ma jego numeru i nikt nie wie gdzie jest, co się z nim dzieje. Bardzo się boje,  że On nie wróci ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia. Z ciuchami na dzisiejszy dzień ruszyłem do łazienki gdzie wykonałem wszystkie poranne czynności. Po tym zszedłem na dół na śniadanie, które jak co dzień składało się z czekoladowych kulek z mlekiem. Gdy zjadłem udałem się do swojego pokoju by przeczytać książkę, którą dostałem od cioci. "Pinokio". Opowiada ona o tym, że nie można kłamać, a także o więzi syna z ojcem. Chciałbym takiego ojca...
☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆
- Fabien! Pani Violetta przyszła! - Gdy usłyszałem Panią Dolitl od razu zerwałem się z łóżka i zbiegłem na dół. Przytuliłem ciocie z całej siły.
- Cześć mały!
- Cześć ciociu! Cieszę się, że przyszłaś!
- Ja też kochanie. Co robiłeś jak mnie nie było?  - Spytała gdy wchodziliśmy na górę do mojego pokoju.
- Czytałem książkę, która mi dałaś.
- O, a fajna jest?
- Tak naprawdę jest świetna!
- Cieszę się, że ci się podoba. Co powiesz żebyśmy dziś gdzieś poszli? - Spytała.
- To świetny pomysł, a gdzie?
- Na początku zabiorę Cię do siebie do pracy potem pójdziemy na obiad, a na końcu na salę zabaw. Co ty na to?
- Dobrze. W końcu zobaczę gdzie pracujesz.
- No w końcu. - Zaśmiała się. - To chodź idziemy.
Złapałem rękę cioci i poszliśmy na dół się ubrać. Następnie ciocia poszła do Pani Dolitl powiedzieć, że wychodzimy. Gdy wróciła złapała moją rękę i ruszyła w stronę samochodu. Tam posadziła mnie w fotelik, a sama usiadła na miejscu kierowcy. Ruszyliśmy. W samochodzie było słychać tylko cicho grające radio. Od wróciłem głowę i zacząłem podziwiać widoki za oknem. Gdy dojechaliśmy pod wielki wieżowiec zachwyciłem się jego widokiem.
- Pięknie tu. Tu właśnie pracujesz? -Spytałem cioci.
- Tak właśnie tu. - Odpowiedziała wychodząc z samochodu.
- Kim tu jesteś?
- Szefową.
- Naprawdę?  - Szedłem z ciocią za rękę do budynku.
- Naprawdę. - Gdy weszliśmy do środka wszyscy się na nas spojrzeli trochę się speszyłem. Kątem oka zobaczyłem, że ciocia nic z tym nie robi tylko idzie uśmiechnięta. Więc sam się uśmiechnąłem i szedłem na równi z ciocią Violą, która przywitała się z Panią za biurkiem. Następnie ruszyliśmy do windy. Pojechaliśmy na ostatnie siedemnaste piętro. Wysoko. Biuro cioci było przytulne.
- Ciociu, tak właściwie to czym ty się zajmujesz?
- Jestem adwokatem kochanie.
- To ten który w sądzie jest?
- Tak dokładnie ten. Chcesz może coś do picia?
- Tak.
- Sok pomarańczowy?
- Jak zawsze - Uśmiechnąłem się. Ciocia wzięła słuchawkę telefonu do ręki, wykręciła numer i przyłożyła do ucha.
- Diana. Przynieś do mojego biura kawę, sok pomarańczowy i coś słodkiego....jakieś ciastka...dobrze czekam.
- Za chwilę Diana nam przyniesie. A teraz będę musiała popracować. Po rysujesz trochę?
- Tak!
- Dobrze to tu masz kartki i kredki. - Zaprowadziła mnie do małego stolika. - Teraz idę pracować. - Pocałowała mnie w czoło.
- Miłej pracy.
- Dziękuję kochanie.
Zacząłem rysować. Na początku rysowałem samochody ale potem stwierdziłem, że narysuj coś cioci. Narysowałem portret mój i cioci oraz jak mój tata daje cioci róże w domku w górach. Chciałbym, żebyśmy byli jedną rodziną. Tęsknię za tatą. Zostało mu dwa dni. Wiem, że nie zdąży, a nawet nie wiem czy w ogóle przyjdzie i zabierze mnie. Także nie wiem czy chciałbym z nim iść czy zostać przy cioci.
☆★☆★☆★☆★★☆☆★☆★☆★
- Fabien kochanie chodź na chwilę.
-  Już idę tato! - Szybko ubrałem kapcie i ruszyłem do kuchni. - tak tato?
- Jutro wyjeżdżamy w góry z Fran dobrze?
- Dobrze tato.
- Idź się spakować.
- Już lecę! - Szybko pobiegłem do siebie i zacząłem się pakować. Wiem, że taka i tak najpierw zobaczy co mam spakowane.
☆★☆★☆★☆★★☆★☆★☆★☆★
- Fran...wiesz, że Cię Kocham... Wyjdziesz za mnie? - Tato wyciągnął pierścionek i róże w stronę czarnej wiedźmy.
- Oczywiście! - Krzyknęła niemalże od razu i rzuciła się na szyję mojego taty.
☆★☆★☆★☆★★☆★☆★☆★☆★
Wtedy zaczął się mój koszmar. Ta jego narzeczona zawsze mnie wyzywała, a czasem nawet biła. Oczywiście nic nie mówiłem tacie bo mi zagroziła, że opuści tatę... A ja tego nie mogłem mu zrobić. Za bardzo ją kochał aby stracił ją przeze mnie.
- Za pięć minut skończę i idziemy na pizze. Dobrze? - Ciocia wyrwała mnie z rozmyślań.
- Dobrze ciociu. Mam coś dla Ciebie!
- Co kochanie?
- Rysunki!
- No to daj je szybko! - Wziąłem rysunki i dałem je cioci.
- Fabien to jest piękne! Powieszę je sobie tutaj w ramce dobrze? A kto to jest ten mężczyzna? 
- Oczywiście, że możesz! A to jest mój tata.
- Fabien... naprawdę piękne rysunki ale dlaczego rysujesz mnie i twojego tatę?
- Chciałbym, żebyśmy byli jedną wielką rodziną. Tęsknię za tatą.
- Miejmy nadzieję, że kiedyś tak będzie Fabien. - Ciocia mnie przytuliła.
- Ja też mam taką nadzieję ciociu.
☆★☆★☆★☆★★☆★☆★☆★☆★
- Po prosimy dużą pizze z szynka i podwójnym serem. A do tego coca - cole.
- Dobrze. Będzie za piętnaście minut.
- Dziękujemy. - Kelner odszedł, a do cioci zadzwonił telefon.
- Przepraszam mały muszę odebrać.
- Tak?...Jestem teraz z Fabienem na obiedzie...będę dopiero wieczorem...dobrze...ja ciebie też kocham...tak będę czekała wieczorem...yhm papa...
Kocham Cię? Ciocia kogoś ma? Nie powiedziała mi? A może to jej rodzina? Tyle pytań, a zero odpowiedzi.
- Przepraszam. Wiesz, że jak będziesz ze mną to będziesz chodził do szkoły?
- Naprawdę?
- Tak naprawdę. Sądzę, że jesteś już duży na szkołę. Zgadzasz się?
- Jeśli myślisz, że to będzie dobre to się zgadzam.
- A sądzisz, że jesteś już gotowy?
- Myślę, że dam radę. Nie wiem jak jest w szkole bo zawsze uczyłem się w domu ale mam nadzieję, że dam radę.
- Ja też mam taką nadzieję kochanie.
- Państwa pizza.
- Dziękujemy.
- Smacznego.
- Dziękuję i wzajemnie.
Zaczęliśmy jeść. Smaczna ta pizza.
☆★☆★☆★☆★★☆★☆★☆★☆★
- Ciociu było super! - Właśnie wyszliśmy z sali zabaw. Świetnie się bawiłem!
- Cieszę się, że ci się podobało.
- Naprawdę było cudownie!
- Jak ci się podobało to może będziemy częściej tam chodzić? -Spytała
- Możemy.
- To będziemy. Teraz musimy już wracać.
- Już?
- Tak kochanie. Pani Dolitl będzie się martwić.
- Ehh dobrze.
- Spokojnie jeszcze dwa dni i będziesz mój. - Pocałowała mnie w głowę. 
- Wiem i się ciesze! - Chodź też chciałbym być z tatą.
- To ja też się cieszę.
☆★☆★☆★☆★★☆★☆★☆★☆★
- Kocham Cię ciociu.
- Ja Ciebie też Fabien. Dobranoc.
- Dobranoc Ciociu. - Ciocia wyszła, a ja udałem się do Krainy Morfeusza.
Dobranoc tato. Masz jeszcze dzień. 

♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
Cześć I czołem kluski z rosołem?
Witam witam po latach!
Blog jest już otwarty! Jak widzicie dużo się nie zmieniło...
Ale co tam!
Mam nadzieję, że OS wam się podoba :D
Uwaga Informuje że Rozdział już Jutro!
Piszcie swoje opinie w komentarzu!
Pozdrawiam
Komarek ;*

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Boooże, czemu ty piszesz takie świetne rozdziały ?!
      Uwielbiam ten OS!!
      Aż mnie rozpiera :D
      No właśnie tato, pośpiesz się!
      Zostało tylko jeden dzień!
      Tato...
      Heh, to będzie dobre
      Coś podejrzenia, ale jakoś nie będę zdradzała fabuły ^^
      Czarnowłosa wiedźma... To tak fajnie brzmi
      Proszęęęęę, dodaj naxta jak najszybciej możesz ( a możesz ^^)
      Kurde z tego wszystkiego chyba kogoś rozszarpię
      No ale nic
      Ogromne dzięki za dedykację :* (było do przewidzenia ^^)
      Czekam na następną część
      Pozdrawiam

      L

      Usuń
  2. Cudowny *.* czekam z niecierpliwością na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tego OS tak mi strasznie przypadl do gustu ze sobie sama wysmyslam co moze byc dalej! :D ciesze sie ze wrocilas bo uwielbiam twojego bloga i ide czytac rozdzial!!! Dozobaczenia ;) besoe ;*

    OdpowiedzUsuń