piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 05- "Impreza!!"



Rozdział dedykuję ......... Joli Verdas !!

* Wieczór *

* Diego *

Jestem siedem godzin drogi od Buenos Aires. Właśnie pieprze się z jakąś dziewczyną. Nie znam nawet jej imienia. Ale to mało ważne. Ważne, że jest dziewicą, a ja mogę z tego korzystać. Tak! Wszystkie dziewczyny, które są dziewicami wykorzystuje! Najpierw Je podrywam, mówię, że jak pójdzie ze mną do łóżka to będę z nią, ale potem mówię, że nie jest zbyt dobra w tych sprawach i nie możemy być razem. Przynajmniej mam w czym zamoczyć. Tylko Martina nie chciała iść ze mną do łóżka!! Więc jej zagroziłem. Moje rozmyślenia przerwał głośny krzyk dziewczyny.
- Zamknij się ! - Strzeliłem jej z liścia, a ona jeszcze bardziej jęknęła. Wyciągnąłem z niej moje przyrodzenie i szarpnąłem ją za włosy, żeby klęczała. Kazałem zrobić mi loda ona bez zastanowienia się zgodziła i zaczęła mi go robić. Nie za bardzo mi się podobało.
- Wiesz nie jesteś w tym dobra więc spieprzaj! - Wyrzuciłem ją za drzwi w samej bieliźnie bo nie zdążyła się ubrać. Zadzwonił do mnie telefon. To Ben. Powiedział, że Stoessel jutro idzie na imprezę. O nie! Beze mnie?! Tak bawić się nie będziemy! Oj jeszcze się zdziwi jak mnie zobaczy! Już mam plan co do Niej!

* Następnego dnia *

* Martina *

Obudziły mnie jasne promienie słońca, przedzierające się przez zasłony. Otworzyłam oczy i przetarłam je, następnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Pierwsze co przeszło mi przez głowę to:
- Gdzie ja do cholery jestem!! - Krzyczałam w myślach. Po paru sekundach przypomniało mi się o tym chłopaku z parku. Jestem u niego w pokoju! Wczoraj wieczorem wydawało się jakby był to czarny pokój! A tak naprawdę jest on granatowy, piękne białe meble, zasłony koloru niebieskiego, łóżko było dwu osobowe ale z pewnością by się trzy osoby zmieściły, było także strasznie wygodne. Pościel koloru granatu, która pachniała męskimi perfumami, poduszki miały wyszyte nutki i piłki do kosza, na ścianie była powieszona gitara, kosz do koszykówki, pełno plakatów o motocrossach i koszykówce oraz zdjęcia jakiś ludzi których nie znam, ale tam jest Mechi!! Co ona tam robi!? Rozmyślając o tym, przerwał mi dźwięk piszczącej Suzi. Spojrzałam na dół. No tak, piszczy bo wejść na łóżko nie może. Wzięłam ją na ręce i się przywitałam. Po tym wyszłam z pod kołdry i skierowałam się do biurka tego chłopaka. Miał na nim zdjęcie przedstawiające Jego i jakąś blondynkę, oraz laptopa, książkę, pełno długopisów i kartek. Zauważyłam, że to są jakieś piosenki. Wzięłam jedną do ręki i przeczytałam. Nosiła tytuł " Cuando Me Voy ".


Cuando me voy me quieres seguir,
Cuando yo estoy tu te quieres ir.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.

Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...
Lo que te doy ya no tiene fin,
Dime quien sos y me quedo aquí.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.

Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...

Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.

Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.

Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...
[trin...]
Mi amor?

Cuando me voy me quieres seguir,
Cuando yo estoy tu te quieres ir.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.

Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...


Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.

Y ya lo sabes que,
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena,
Hurt me in your fire
Y ya lo sabes que,
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena
Hurt me in your fire

Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón.

Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion. 


 Świetna piosenka! Muszę przyznać ma talent!! Odłożyłam kartkę na swoje miejsce i usiadłam na łóżku. No i co teraz mam robić? Czekać? Tak będę czekać! Pobawię się z Suzi. Po paru minutach drzwi się otworzyły, a w nich stanął uroczy brunet z głębokimi zielonymi oczyma. Był ubrany w jasne rurki do tego dżinsową koszulę, na nogach miał czarne converse. Włosy miał postawione na żel. I jeszcze te nieziemskie perfumy.
- Cześć Tini - Powiedział uradowany.
- Cześć Jorge, jak dobrze pamiętam - Odpowiedziałam speszona. On się zaśmiał i powiedział:
- No widzisz, pamiętasz. - Zaśmiał się i pogłaskał Suzi. - Uwielbiam psy!
- To dlaczego go nie masz? - Spytałam patrząc w jego zielone oczy. Mam do nich słabość. Od zawsze miałam do tego koloru oczu słabość.
- Moja dziewczyna ma na nie uczulenie. - Odpowiedział zrezygnowany.
- Aha, ale możesz bawić się z moim - Odpowiedziałam wesoło.
- Dzięki, chcesz się ogarnąć? - Spytał z uśmiechem.
- Wiesz bardzo chętnie, ale nie chcę robić kłopotu. - Odpowiedział.
- Ale to nie żaden kłopot. Chodź! - Pociągnął mnie z rękę do jakiegoś pomieszczenia. Była to łazienka.
- Proszę tu jest łazienka. To jest umywalka tu się myje ręce i zęby. Tu jest ręcznik nim się wyciera. - Mówił jak do jakiegoś downa. Ja spojrzałam na niego jak na debila. A on się zaśmiał.
- Nie no żartuje. Mam poczucie humoru. Przyzwyczaisz się. - Zaśmiał się i spojrzał na nasze ręce. Od razu ją puścił. A szkoda było przyjemnie. Czułam ten dreszczyk.
- Będę pamiętać. - Zaśmiałam się razem z nim.
- No to tak. Tu masz ręczniki. Szampony i żele pod prysznic. Widzisz dobrze, że kupiłem dwa dla dziewczyn. - Zaśmiał się - Tu masz nową szczoteczkę do zębów i do włosów. Nie pytaj, kupuję to dla dziewczyny, nie dla siebie. - Powiedział jak zobaczył moją minę. - Chodź, Stephie powinna tu mieć sukienkę. Dam ci ją. - Poszliśmy do Jego garderoby. Była średnia.
- Mam tylko taką. - Powiedział trzymając sukienkę. Była okropna! Jaki Ona ma styl!!
- Wiesz nie gniewaj się ale to nie mój styl. - Odpowiedziałam.
- To co chcesz założyć? - Spytał.
- Ymmm.....ściągnij koszulę. - Odpowiedziałam, a On się na mnie dziwnie spojrzał. - Nie martw się nie zgwałcę cię. - Zaśmialiśmy się. Ściągnął z siebie koszulę i mi ją podał. Ale ma niezłą klatę!! Awwwwww. Patrzyłam się na niego dłuższą chwilę. 
- Tini? Wszystko ok? - Spytał patrząc mi w oczy. I przy tym pstrykając palcami przed twarzą.
- Taaak. Przepraszam. Idę się ogarnąć. Popilnujesz Suzi? - Spytałam z nadzieją.
- Pewnie! - Krzyknął uradowany. - I śniadanie też zrobię. Co chcesz? - Spytał sięgając po koszulę z górnej półki. Widać było jaki ma kaloryfer!! Nie no kocham jego klatę, a do tego jakie mięśnie.
- Dzięki. Zrób co chcesz. - Skierowałam się do łazienki. Gdzie się wykąpałam. Umyłam zęby. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Makijażu nie zrobiłam, bo nie miałam czym. Teraz co wymyślić z tą koszulą, która bosko pachnie!? Męskie perfumy mają tę moc!! Postanowiłam zrobić z tego sukienkę . Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że najgorzej nie jest. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę kuchni. Zobaczyłam Jego jak smaży jajecznicę z bekonem do tego sobie podśpiewywał tę piosenkę, która leżała na biurku, do tego zaczął śmiesznie tańczyć. Muszę przyznać, że nieźle mu to wychodzi. No oczywiście śpiew, bo taniec to.....masakra. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. On się odwrócił i stanął jak wryty przy tym się rumieniąc.
- Jak ty to zrobiłaś? - Spytał pokazując na mój strój.
- Wiesz.... Sama nie wiem jak to zrobiłam. - Zaśmiałam się.
- Siadaj, zaraz podam śniadanie. - Usiadłam na podłodze. Wiem, że miałam usiąść do stołu ale chcę zobaczyć co On zrobi. Po paru minutach odwrócił się z tacą na których były dwa talerze ze śniadaniem i szklankami soku pomarańczowego. Stanął, spojrzał się na mnie i wybuchł śmiechem.
- Miałem na myśli, żebyś usiadła przy stole, a nie na ziemi - Zaśmiał się.
- Wiem, ale chciałam zobaczyć jak zareagujesz. - Zaśmiałam się i ruszyłam do stołu.
- Widzę, że nie tylko ja mam poczucie humoru. - Powiedział stawiając śniadanie przede mną.
- No nie tylko ty! Dziękuję i smacznego. - Wzięłam sztućce i zaczęłam jeść.
- Nawzajem. - Uczynił to samo. To jest pyszne!!
- Świetnie gotujesz! - Zwróciłam się w Jego stronę.
- Bez przesady to tylko jajecznica. - Zaśmiał się.
- Ale za to najlepsza jaką jadłam!
- Opowiesz mi coś o sobie? - Spytał pijąc sok.
- Pod warunkiem, że ty opowiesz coś o sobie. - Uczyniłam to samo co On.
- Dobrze, ale ty zaczynasz! - Wskazał na mnie.
- Dobra. No więc tak... Nazywam się Martina Stoessel ale wolę jak mówią do mnie Tini. Mam siedemnaście lat. Od wczoraj tu mieszkam. Mam brata, który wyjechał na studia razem z moją ciocią. Mieszkam z tatą, jego asystentem i gosposią. Moim hobby jest muzyka. Bardzo chciała bym być cheerleaderką. To tyle teraz ty. - Skończyłam swój monolog.
- Nie wspomniałaś o mamie. - Powiedział zielonooki.
- Moja mama nie żyję. - Odpowiedziałam, a z mojego oka wypłynęła samotna łza. Brunet od razu starł ją z mojego policzka i przytulił.
- Nie wiedziałem. Przepraszam, nie powinienem pytać. - Powiedział gładząc mi plecy.
- Nic się nie stało. Nie wiedziałeś. - Zapewniłam go. Oderwałam się od Niego. - Teraz twoja kolej.
- Dobra - Wrócił na swoje miejsce - Więc tak. Nazywam się Jorge Blanco... - Nie dokończył bo mu przerwałam.
- Ten Blanco? - Spytałam.
- Tak, a co?- Odpowiedział zdziwiony.
- To ja wiem gdzie mieszkam! - Krzyknęłam uradowana.
- Tak? To świetnie!! - Też krzyknął - czyli gdzie? - Spytał już normalnie.
- Obok ciebie. - Odpowiedziałam.
- Tak blisko i nie powiedziałaś wcześniej? - Spytał.
- No... bo nie wiedziałam! - Odpowiedziałam. Jorge wstał zabrał już opróżnione talerze. Poszłam za nim do kuchni.
- Dziękuję za wszystko. Ale powinnam się już zbierać. - Powiedziałam jak brunet wkładał naczynia do zmywarki.
- Dobrze, ale odwiedzisz mnie jeszcze? - Spytał z pięknym uśmiechem.
- Kiedyś na pewno - Zaśmiałam się.
- Ej! - Oburzył się. Śmiesznie to wyglądało! Chciałam coś powiedzieć ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Suzi zaczęła szczekać, a Jorge poszedł otworzyć. Ruszyłam za nim. W drzwiach zobaczyłam jakiegoś faceta z małą dziewczynką.
- Synu musisz ją popilnować dwie godzinki bo niania Violi zachorowała, a ja z mamą idziemy do pracy. Mama potem po nią wpadnie. To cześć. - Tata Jorga jak dobrze zrozumiałam sobie poszedł i zostawił Violettę. Ciekawe kto to taki. Jorge wziął małą na rączki i pocałował ją w malutki polik. Ale oni słodko wyglądają! Jak tatuś trzymający swój największy skarb.
- Violu poznaj Tini. Tini poznaj Violę moją siostrę. - Powiedział Brunet. Mała zeszła z rąk Jorga i przybiegła do mnie. Spojrzała na mnie i stwierdziła.
- Ładna jesteś! Lepsza niż Stephie! Jesteście parą? - Spytała. Zaśmiałam się razem z brunetem.
- Nie, nie jesteśmy razem. - Odpowiedział Jorge. Szkoda! CO! STOP! CO JA POWIEDZIAŁAM! NIE MOGĘ SIĘ ZAKOCHAĆ!
- Tini? - Spytała Violetta.
- Tak?
- Wiesz ile to dwa dodać dwa?
- Cztery, a co jakieś zadanie domowe?
- Nie ale Stephie tego nie wiedziała. - Jorge się zaśmiał razem z Violettą. Kim ta Stephie jest?
- Kto to? - Zapytałam.
- To jego dziewczyna! - Odpowiedziała Viola pokazując na Jorga.
- Aaaaaaaaaaa - Szkoda, że ma dziewczynę. - Wiecie ja już muszę naprawdę iść. - Powiedziałam biorąc Suzi na ręce.
- Dobrze, ale najpierw dasz mi swój numer telefonu. - Powiedział Jorge.
- Dobrze - Wymieniliśmy się numerami. Zapisałam go jako "Ciacho z naprzeciwka". CO SIĘ DZIŚ ZE MNĄ DZIEJĘ?!
- Tini, może chcesz iść dziś na imprezę? - Spytał.
- Sorki ale idę już z koleżanką. - Odpowiedziałam. On nie wie, że idę na jego imprezę. Będzie miał niespodziankę!
- Dobrze. - Miał smutną minę. - Ale spotkamy się niedługo?
- Tak! - Zapewniłam - to papa Jorge - Pocałowałam go w polik. Po oderwaniu On przejechał po nim ręką, a ja się lekko zarumieniłam. - Papa mała! - Pomachałam jej.
- A przyjdziesz się ze mną pobawić? - Spytała i zrobiła taki słodkie oczka.
- Oczywiście tylko powiedz, żeby Jorge do mnie napisał jak będziesz u niego.- Odpowiedziałam i ruszyłam do siebie. Muszę tak wejść, żeby nikt mnie nie zauważył. Wyszłam przez ogród i od razu popędziłam do mojego pokoju. Wypuściłam Suzi i ruszyłam przygotować jakieś ciuchy na imprezę. No w końcu zostało tylko siedem godzin. Weszłam do garderoby i zaczęłam poszukiwania jakiegoś stroju. Nie mogłam się zdecydować. W końcu wybrałam ten zestaw. Będzie idealny na imprezę! Zeszłam na dół i przywitałam się z domownikami. Pytali się mnie jak zrobiłam ta sukienkę i kiedy kupiłam tę koszulę. Ja nie wiedziałam co powiedzieć, więc powiedziałam, że koszulę ostatnio se kupiłam.
- Tato ja wychodzę kupić Suzi jakieś zabawki! - Krzyknęłam i wyszłam zabierając tylko torebkę. Nawet się nie przebrałam. Było mi w niej wygodnie. Przechodziłam przez światła na drugą stronę ulicy. Tam znajdował się niewielki sklep zoologiczny. Wchodząc do środka walnęłam jakiegoś chłopaka drzwiami w nos.
- Bardzo przepraszam nie zauważyłam cię ! - Pomogłam mu wstać.
- Nic się nie stało. - Odpowiedział Facu..... Zaraz Facu?! Co on tu robi?!
- Facu!! Co ty tu robisz? - Spytałam rzucając mu się na szyję.
- Mieszkam. - Zaśmiał się - ale co ty tu robisz? Nie mieszkałaś w Madrycie? - Spytał.
- Tak ale się przeprowadziłam! Co tam u ciebie i cioci?
- Wszystko dobrze! A u ciebie?
- Wspaniale! Musimy się jeszcze spotkać!
- Oj tak!! A teraz przepraszam cię Tini ale muszę iść do dziewczyny.
- To ty masz dziewczynę?! Nie chwaliłeś się!
- Nie było kiedy. - Zaśmiał się. - To do zobaczenia!
- Papa - Pomachałam mu.
Fajnie spotkać kuzynka po latach. Nic się nie zmienił. Wciąż jest zgredkowatym raperkiem. Weszłam do środka sklepu w poszukiwaniu różnych rzeczy dla Suzi. Znalazłam różową obrożę i do tego smycz w tym samym kolorze. Dwu kilogramową karmę dla Yorków. I 4 zabawki. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Do imprezy zostały 5 godzin. Może Mechi pomoże mi się przygotować. Napiszę do niej.

Do Mechi:
Hej Mechi! Chcesz do mnie wpaść? Przygotujemy się na imprezę! ;)

Po minucie odpowiedź już była.

Od Mechi:
Hej Tini ! Jasne, że wpadnę!! Z pół godzinki będę! Masz już jakiś strój przygotowany?

Do Mechi:
Super!! Czekam na ciebie!! Oczywiście, że mam a ty?

Od Mechi:
No a jak, że inaczej. ;) Do zoba ;)

To był ostatni sms. Nie zauważyłam kiedy doszłam do domu. Weszłam do domu. Odstawiłam zakupy do pokoju. Zeszłam do kuchni w celu napicia się soku. A tak z innej beczki za 3 dni szkoła. Ciekawe jak tam będzie. Może pierwszego dnia będę miała wrogów?? Kto wie. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. To pewnie Mechi. Poszłam otworzyć, a moim oczom ukazała się właśnie Ona. Przywitaliśmy się buziakiem w policzek i ruszyliśmy do mojego pokoju.
- No, to do roboty! - Krzyknęłyśmy. Zaczęliśmy przygotowania. Stwierdziłam, że ten zestaw co przygotowałam nie pasuje na dziś, więc postanowiłam, że ubiorę to. Mechi pomogła mi się pomalować. Wyprostowane włosy zostawiłam rozpuszczone. Mechi natomiast wybrała ten zestaw. Jest śliczny! Teraz ja zrobiłam jej śliczny makijaż. Włosy zakręciła i zostawiła rozpuszczone. Mercedes wyglądała prześlicznie ! Została nam godzina. Klub do którego idziemy jest godzinę stąd. Zapakowałam do torebki gumy do żucia, telefon, szczotkę, portfel, klucze, butelkę wody i tabletki przeciwbólowe. Zeszłyśmy na dół. Pożegnałyśmy się z domownikami krzycząc:
- Wychodzimy i późno wrócimy!!
Zamówiłyśmy taksówkę. Czekając na nią rozmawiałyśmy co będzie na imprezie. Po 10 minutach gadania na temat imprezy zjawił się nasz pojazd. Weszłyśmy do auta i ruszyłyśmy do klubu.

* Przed klubem *

Wchodzimy z Mechi do klubu. Pełno tam ludzi! Można się szybko pogubić! Mercedes pociągnęła mnie w stronę jakieś grupki. W niej znajdował się Facu. Ale nie ma Jorga! Gdzie on może być?
- Cześć ! - Przywitała się Mechi.
- Cześć przedstawisz nam koleżankę!? - Spytał czarno skóry chłopak.
- To jest Martina, ale woli jak się mówi Tini. A to jest Lodovica, Candelaria, Alba, Nicolas, Samuel, Ruggero, Xabiani i Facundo! - Skończyła pokazując wszystkich po kolei.
- Cześć ! - Przywitałam się.
- Hejka! Długo jesteś w Buenos?! - Spytała Lodovica.
- Od wczoraj! - Krzyknęłam bo nic nie było słychać.
- A gdzie Jorge?! - Spytała Mercedes.
- Poszedł po drinka ze Stephie! - Nie no ona też tu jest?! Nie, że coś, ale jak ona jest taka głupia jak mówiła Violetta?
- O patrzcie idą! - Zawołał Facu.
Właśnie w tym momencie doszli do nas Jorge i Stephie . Wyglądał bosko! A Ona jak zwykle ohydnie! Przywitali się ze mną i Mechi, ponieważ pozostałych już wcześniej widział.
- Cześć! - Pomachałam mu.
- A właśnie Jorge skąd znasz Tini ? -zapytała się Alba.
- To długa historia. - Zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Mamy czas. - Zapewniali.
- Ale za to my nie mamy - Powiedział Jorge. - MAMY SIĘ BAWIĆ!
Dziewczyny zaczęły piszczeć. Zabrały chłopaków i poszły na parkiet. Po chwili się do nich dołączyłam. Tańczyłam z jakimś obcym mi chłopakiem. Po godzinie zeszłam z parkietu ,żeby odpocząć. Poszłam do baru napić się drinka. Wiem jestem nie pełnoletnia no ale w końcu to impreza! Kiedy wypiłam już drinka poszłam dalej bawić się na parkiecie. Teraz tańczyłam z Xabim i Ruggero. Co chwilę mnie rozbawiali. Było tam tak duszno! Zaczęło kręcić mi się w głowie, więc postanowiłam się przewietrzyć. Powiadomiłam o tym Mechi. Spytała czy nie pójść ze mną. Ja powiedziałam, żeby się bawiła i nie zawracała sobie tym głowy. Wyszłam przed klub. Odetchnęłam świeżym powietrzem. Już mi trochę lepiej. Przechodząc przez uliczkę zauważyłam Stephie i jakiegoś chłopaka. To nie Jorge. No ale przecież może rozmawiać ze wszystkimi. Nic mi do tego. Ale to co zobaczyłam potem zwaliło mnie z nóg. Ona się z nim całowała! Zaczęła rozpinać mu koszulę. On przerwał całowanie i pociągnął ją do samochodu. Można domyśleć się co tam będzie się dziać. Jak ona może! Ma chłopaka! Który ją kocha! A Ona co?! Po prostu zwykła dziwka! Ale nie mogę Jemu tego powiedzieć. To złamało by Jemu serce! Ruszyłam w przeciwną stronę. Cały czas myślałam o tym incydencie. Jak Ona mogła to zrobić?! To niedorzeczne! Byłam jakieś dziesięć minut od klubu. Usiadłam na ławce. Po paru sekundach ktoś usiadł obok mnie. Czułam te śmierdzące perfumy. To był......... Diego! Czego On znów tu chcę! Skąd wiedział, że ja tu jestem?! A jak mi coś teraz zrobi?!
- Cześć kotek! - Pocałował mnie w policzek.
- Czego tu chcesz? - Warknęłam patrząc przed siebie.
- Co taka ostra? Co? - Spytał.
- Możesz sobie darować i powiedzieć o co chodzi? - Spytałam.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że idziesz na imprezę?! - Krzyknął i obrócił mi głowę tak abym spojrzała na Niego.
- A dlaczego miała bym ci powiedzieć?! - Również krzyknęłam.
- Bo mi się wszystko mówi! Poza tym jesteś moją dziewczyną więc powinnaś mi powiedzieć!
- Pamiętaj, że z przymusu! To ty mi każesz! Przez ciebie nie mogę być z kimś innym! - Wstałam z ławki i chciałam iść ale on mnie zatrzymał i przycisnął do ściany.
- Teraz mi nie uciekniesz. - Zaczął całować moją szyję. A jak mnie zgwałci?! Ja nie chcę być zgwałcona!!!

* Jorge *

Gdzieś wywiało Stephie i Tini. Gdzie one mogą być?! Może Mechi wie.
- Mechi wiesz gdzie Step!? - Spytałem.
- Nie, a co zagubiła się dziewczynka? - Spytała żartobliwie.
- Tak! Zagubiła! A Tini gdzie? - Spytałem.
- A co ciągnie cię do Niej? - Spytała. - wyszła na dwór. - Wskazała na drzwi - powiedziała, że zaraz będzie.
- Ok! - Powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi. Przepychałem się przez tłumy, aż doszedłem do drzwi. Wyszedłem na dwór i skręciłem w prawo. Mam nadzieje, że chociaż jedna się znajdzie. Szedłem ulica i widzę całujące się pary. Przyspieszyłem. Wszystkie pary zniknęły mi z pola widzenia. Może poza jedną, która znajdowała się przede mną. Dziewczyna przyciśnięta do ściany. Wyglądała jakby płakała. A ten facet chcę ją zgwałcić. Podszedłem bliżej. Przecież to Tini!!
- Zostaw ją! - Krzyknąłem do tego dupka. Ten się odwrócił.
- Oooo bohater się znalazł, a teraz spieprzaj bo oberwiesz! - Zaczął ją teraz macać po piersiach. Tini się wyrywała ale On był za śilny. Muszę zdziałać!
- Zostaw ją! Głuchy czy nie kumaty? - Spytałem odciągając go od niej. On się odwrócił i mnie w twarz z pięści uderzył. No chłopak ma siłę.
- Jorge ! - Krzyczała Tini. Uderzyłem go w brzuch ten się skulił, potem z łokcia w plecy. Podał na podłogę. Pobiegłem do Martiny.
- Nic ci nie zrobił? - Spytałem przytulając ją.
- Ni...ni...nie.. Dzię...ki.....to...bi....e...dzię.....ku...ku....ję. - Wychlipała.
- Ej nie płacz.. Ciiiiiii.... Już nic ci nie zrobi..... Możesz zawsze na mnie liczyć..... Chodź prześpisz się u mnie. Nie będziesz wracała do domu w takim stanie. Dobrze? - Pokiwała głową na znak zgody.
- Napiszę do Mechi, że idziemy do mnie i żeby się nie martwiła. - Wyciągnąłem telefon i napisałem jej sms-a.

Do Mechi:
Tini jest ze mną. Nie martw się! Idziemy do mnie. Jak coś to powiedz Step, że poszedłem do domu.

Od Mechi:
Ok! A co znudziła ci się ona i teraz do Tini zarywasz? ;)

Do Mech:
Bardzo śmieszne. Hehehe posikałem się ze śmiechu!

Pociągnąłem Martinę do postoju taksówek. Weszliśmy i pojechaliśmy do domu. Tini zasnęła przytulona do mojego torsu. Ślicznie wygląda jak śpi. Nie! Ona zawsze wygląda ślicznie! Podjechaliśmy pod dom. Zapłaciłem z transport. Nie miałem serca jej budzić więc wziąłem ją na ręce i wzniosłem do pokoju. Położyłem delikatnie na łóżko i przykryłem kołdrą. Pocałowałem w czółko na dobranoc i miałem już wychodzić. No właśnie miałem.
- Jorge. Proszę zostań ze mną. Nie chcę być sama, a co jeśli nas śledził i tu przyjdzie?! Ja się boję! Zostań proszę. - Była bliska płaczu.
- Ciiii... Tini... Zostanę.... Tylko nie płacz już.... - Przytuliłem ją i głaskałem po głowie.
- Naprawdę zostaniesz? - Spytała mocząc mi koszulę.
- Tak naprawdę. Idź spać, a ja zaraz wracam tak? - Spytałem.
- Dobrze, tylko szybko - Położyła się, a ja ruszyłem do łazienki. Ubrałem dresy do spania i białą bluzkę. Skierowałem się do pokoju i położyłem się obok Tini. Ona już spała. Myślałem co by się stało jakbym nie wyszedł. Po chwili poczułem jak coś,a raczej ktoś mnie obejmuje i kładzie głowę na mojej klatce piersiowej. Tym ktosiem była Tini. Uśmiechała się przez sen. Ciekawe o czym śni. Moje przemyślenia przerwał Morfeusz który zabrał mnie do siebie.
☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
Rozdział chyba długi!! 
Tini znów śpi u Jorga ;D
Miałam inne plany na ten rozdział no ale wyszedł taki a nie inny.
Mam nadzieję że się podoba.
Dziękuję jeszcze Joli Janas która pomogła troszkę w napisaniu ale także w zrobieniu tych pięknych stroi.
Jak widzicie lub nie zmieniłam nazwę z ''Anna Komar'' na ''Komar Komarek''
Pozdrawiam
Komarek :*

30 komentarzy:

  1. Extra ♥♥♥
    Jortini :D Nara Stephi :)
    Pliss dodaj jutro next :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie <333
    Czekam na next <33
    Buziaczki :***
    Iza Blanco <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny kocham <3333
    Czekam na next i życzę weny :*!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski<3
    Jortini <3
    Stephie to ma rzeczywiście ohydny styl!!!
    Diego gwałciciel grrr!
    Stephie to ma rozum ... ymm . wielkości mrówki :D
    Czekam na następny!
    ~KatePasquarelli

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny ;*
    Jortini <33
    czekam na kolejny ;*

    //Nati

    OdpowiedzUsuń
  6. Bsokie ahh prawie JorTini :3
    heehhe :S
    buziaczki :* i do nexa :D :*

    OdpowiedzUsuń
  7. boski mam nadzieje że nowy bd szybciutko jorge jest kochany diego jest takim durniem itp nie rozpisuje się czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski :)
    Wpadłam na pomysł, który możesz wykorzystać, oczywiście jeśli chcesz :)
    No, więc tak:

    Jest jakaś impra i Tini się upiła, a nasz kochany Jorge ją odprowadza (może do sb, żeby nie widzieli jej w takim stanie lub do niej) no i Violka przez śmiech mówi bzdety do Jorge, ale w końcu powie (oczywiście cały czas się śmiejąc):
    -Zdradzić ci sekret? -zapyta
    -No dawaj -odpowiada Jorge, ponieważ jest ciekawy co znów wymyśliła nasz pijaczka ;P
    -Ta twoja Stephie i jakiś goguś robili TO i to w aucie -Jorge, aż znieruchomieje i na następny dzień zapyta Tini czy to prawda, a ona nie będzie wiedziała co powiedzieć

    Taki tam xD
    Bedziesz chciała to wykorzystasz ;P
    Fran <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł ;)
      Może wykorzystam ;)

      Usuń
    2. Mogłabym ten pomysł wykorzystać także na moim blogu, bo jest świetny <3 ?

      Usuń
  9. Genialny jak zwykle.
    Jortini <333
    Zapraszam do mnie:
    leonettau.blogspot.com
    leonetta-miloscodpierwszegowejrzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny *-*
    Jezu słodziutko
    PZDR MARTYNA :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, jakie to cudowne <33
    przepraszam, że czytam tak późno :p :***
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  12. AAAAAAAAA!!!! To jest takie...takie....CUDNE!!! Szybko pisz następne, bo nie wytrzymam!!! Kochamm <33

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny ;D
    Ale długo mnie tu nie było ;p
    Zamierzam się poprawić ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na blogu pojawiła się Twoja ocena, zapraszam:
    http://oceny-blogow-dla-odwaznych.blogspot.com/2014/01/2-jortini-lovee.html
    Pozdrawiam,
    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  15. Super!
    Jortini! *.*
    A Diego..Jak on tak mogl?!
    Czekam na next!

    p.s zapraszm do udzialu w konkursie tiniasnews.blogspot.com
    Buziaki ;**
    #Tini

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział !!!!!!!!! Czekam na next !!!!!!!!! ~ Julka

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzisiaj a właściwie wczoraj (bo jest już po północy xd) zaczęłam czytać tego błoga i tak mnie wciągnął.... Masz WIELKI talent i z niecierpliwoscia czekam na next dodaj szybko!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. nie no błagam cię dodaj nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki że nie piszę ale miałam ciężki okres w życiu. Aktualnie rozdział się pisze ;*
      Pozdrawiam!!
      Komarek;*

      Usuń
  19. super że się pisze mam nadzieje że niedługo wstawisz

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak więc nominuję Cię do LBA!!!
    Wbijaj do mnie i nadrabiaj ;***

    OdpowiedzUsuń
  21. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu (http://leonettaopowiadanie.blogspot.com/2014/02/liebster.html?m=1)
    Gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  22. błagam cię no błagam dodaj next

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowny *-*
    Diego... -,-
    Jortini <33
    Czekam na next ;*
    Zgubiłam link -,- dlatego tak strasznie długo mnie nie było :D
    zapraszam do sb mam nową historie i napewno lepszą od poprzedniej ;)
    whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com
    świetny blog ;33

    OdpowiedzUsuń
  24. Ooo! Jak słodko! :* <3 Jorge ją uratował. Słodko... <3 Idę czytać kolejny rozdział. Ciekawe co tam skleciłaś. :)

    OdpowiedzUsuń