Jak zwykle obudziłem się o ósmej. Ubrałem się i umyłem zęby. Zszedłem na dół do stołówki na śniadanie. Zająłem swoje miejsce. Wziąłem miskę, wsypałem do niej płatki czekoladowe i zalałem mlekiem. Zacząłem jeść. Tata ma jeden dzień. Jak dziś nie przyjdzie, to koniec. Będę mieszkał z ciocią. Bardzo chciałbym z nią mieszkać, ale z tatą też. Jeśli nawet tata zdąży dziś przyjechać to nie wiem czy bym poszedł z nim. Zostawił mnie samego, a ja w tym czasie przywiązałem się do cioci Violetty. Po za tym ciocia nie lubi taty, więc nawet nie wiadomo czy oddała by mnie dobrowolnie ojcu. Rozmyślając tak nawet nie spostrzegłem się, że moja miska jest już pusta. Odłożyłem ją i czekałem, aż reszta stołówki zje. Wtedy będę mógł wyjść do swojego pokoju i tam poczekać na ciocię. Po paru minutach wszyscy zjedliśmy i każdy mógł udać się do swoich pokoi. Ja gdy wszedłem do swojego od razu wziąłem książkę od cioci i zacząłem czytać. W połowie książki ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - Krzyknąłem. - Klamka się poruszyła, a do pokoju weszła uśmiechnięta ciocia. Natychmiast zerwałem się z łóżka i ją przytuliłem.
- Cześć mały.
- Cześć ciociu! Ty nie powinnaś być później? - Zdziwiłem się.
- Powinnam, ale się za Tobą stęskniłam. - Pocałowała mnie w policzek.
- To dobrze. Bo ja za Tobą też. - Zaśmiałem się. - Ale nie chcę żebyś opuszczała prace przeze mnie.
- Skarbie. Jak mam teraz wolne, wiesz? Cały miesiąc. - Odparła z uśmiechem.
- Naprawdę?
- Tak. - Zaśmiała się.
- No to super! To co ciociu? Idziemy gdzieś? - Uśmiechnąłem się.
- Niestety nie możemy.
- Dlaczego? - Spytałem smutny i usiadłem na łóżku.
- Ponieważ to ostatni dzień, kiedy Twój tata może Ciebie stąd zabrać. Więc musimy zostać. - Odpowiedziała i usiadła koło mnie chwytając moją rękę.
- Ale nie wiadomo czy on przyjdzie.
- No nie wiadomo, ale Pani Dolitl kazała zostać tu. Równo o północy jesteś moim synkiem. Nawet jest Twój tato przyjdzie minutę później to niestety będzie za późno. - Odparła.
- Czemu niestety? Już mnie nie chcesz? - Spytałem.
- Oczywiście, że chcę! Kocham Cię bardzo! Jak nikogo innego! Ale pewnie będziesz chciał wrócić do taty. - Powiedziała i spuściła głowę.
- Ja też Ciebie kocham. - Przytuliłem się do cioci. - A z tą sprawą taty to...ja nie wiem czy chciałbym z nim wrócić.
- Jak to? - Spytała zdziwiona.
- No bo wiesz ciociu. Przywiązałem się do Ciebie. Kocham Cię jak mamę, której nie miałem. A tata by po mnie wrócił szybciej jakby mnie kochał. - Powiedziałem I spojrzałem się na ciocię. Płakała. - Nie płacz ciociu. - Stanąłem na łóżku i przytuliłem ją.
- To takie miłe usłyszeć te słowa z twoich ust. - Przytuliła mnie jeszcze bardziej. - Ja... wiem, że tata Cię kocha. Pewnie nie wrócił bo miał jakieś ważne sprawy. Kiedyś na pewno wróci. Zobaczysz. On Cię kocha.
- Tak kocha. Ale ty chyba bardziej.
- To na pewno. - Zaśmiała się, a ja razem z nią. - To...co robimy?
- Wiesz ciociu. Ja tu tak naprawdę nie mam co robić. Zawsze książki czytam czekając na Ciebie. A potem zawsze gdzieś wychodzimy. Tu raczej nie jest za wesoło. Nawet jak chcielibyśmy zagrać w jakąś grę to połowa pionków jest zgubiona.
- Ehh to może ty jeszcze poczytaj ja pójdę kupić jakieś gry? - Spytała.
- Nie chcę byś wydawała za dużo pieniędzy.
- Ale to nie problem. W domu i tak nic nie mam czym byśmy mogli się bawić więc to nam się przyda.
- No dobrze. Ale wrócisz szybko? - Spytałem, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi ponieważ przerwał dzwonek telefonu cioci.
-Przepraszam Fabien. - Kiwnąłem głową. Ciocia spojrzała na ekran i odebrała. Zerknąłem tak dyskretnie i widziałem, że widniał tam napis "Feduś ♡". Kto to jest? - Halo?...Tak to już dziś...ale to w nocy...tak chyba tu zostanę...yhm tak tak...kup jakieś dobre płatki i zanieś do domu, klucze masz. Dobra. Pozdrów tam dzieciaki i Luśkę. Ja Ciebie też kocham. Spotkamy się jutro. Całuje papa. - Rozłączyła się i spojrzała na mnie. - No to Fabien ja zaraz wracam. Chcesz coś słodkiego? - Spytała.
- Nie chcę ciociu.
- Ja i tak wiem, że chcesz. - Zaśmiała się. - Zaraz wracam.
- Dobrze.
Gdy ciocia wyszła ja zacząłem czytać książkę. Po około trzydziestu minutach ciocią wróciła z trzema siatkami.
- Daj ciociu pomogę. - Zagrałem jej jedna siatkę.
- Ale to jest ciężkie Fabien.
- Nic nie szkodzi. - Położyłem siatkę na dywan i usiadłem na nim. Ciocia uczyniła to samo.
- Kupiłam jakieś trzy gry i dwa pudełka puzzli. No i oczywiście coś słodkiego. - Uśmiechnęła się i wyciągnęła czekoladowe, kokosowe i waniliowe ciasteczka, cukierki owocowe, jakieś ciasto i pączki oraz picie pomarańczowe. Ile tego jest! Kto to zje?
- Po co aż tyle tego? - Spytałem.
- Sama nie wiem. Ale jak nie zjemy to weźmiemy do domu albo damy twoim kolegą i koleżanką.
- Dobrze.
- No to co? Gramy czy układamy puzzle?
- A jakie masz gry? - Uśmiechnąłem się.
- Chińczyka, zgadnij kto to i milionerów.
- To zagramy w zgadnij kto to! - Zaśmiałem się.
- Dobrze, umiesz w to grać?
- Oczywiście!
- No to mi pomożesz bo ja nie umiem. - Zaśmiała się i zaczęła otwierać grę. Gdy wszystko było gotowe wytłumaczyłem cioci o co w tej grze chodzi. Gdy ciocia wszystko załapała zaczęliśmy grać. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Naszą grę przerwała Pani Dolitl informując nas, że mamy zejść na obiad. Chwyciłem ciocię za rękę i zszedłem na dół. Zająłem swoje miejsce, a cioci zrobiłem obok siebie. Dziś na obiad mamy rosół a na drugie danie kurczaka. Do picia kompot z truskawek.
- Smacznego. - Powiedziała Pani Dolitl.
- Dziękujemy wszystko zjemy, a na deser Panią zjemy. - Wszyscy powiedzieliśmy chórem. Ciocia zaczęła się śmiać razem z Panią Dolitl. Zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku udaliśmy się do mojego pokoju. Tam z ciocią Violą zrobiliśmy sobie poobiednią drzemkę. Gdy wstaliśmy była już szesnasta. Postanowiliśmy ułożyć puzzle. Zwinęliśmy dywan by móc układać na płaskiej powierzchni. Puzzle miały tysiąc elementów ale był łatwy obrazek więc stwierdziliśmy, że ułożymy te. Układając podjadaliśmy słodycze. Ciocia jedząc paczka z czekoladą pobrudziła swoją bluzkę. Zacząłem się śmiać, a ona razem ze mną. Coś czuję, że moja mamusia ta od aniołków zesłała ciocie Violettę aby się mną opiekowała po tym jak tata mnie zostawił i żeby zastąpiła mi mamę. Szkoda, że to nie moja prawdziwa mama. Ale wiem, że mnie kocha jak własnego syna.
- Co teraz robimy? - Spytała ciocia gdy skończyła układać puzzle.
- Może obejrzymy jakiś film? - Spytałem.
- Dobrze.
- To chodź ciociu. Idziemy. - Złapałem jej rękę i pociągnąłem na dół do sali zabaw. O tej godzinie nikogo tu nie ma ponieważ Pani Agnieszka (nasza opiekunka) razem z Panią Dolitl poszły do parku z dziećmi lepić bałwana. Wyciągnąłem z szafki pudełko z płytami i podałem je cioci.
- Wybieraj.
- A może razem wybierzemy? - Spytała.
- Nieee. Ty wybieraj - Zachęciłem.
- No dobrze. To co by tu...- Zaczęła szperać w pudełku. - Król lew?
- Uwielbiam tą bajkę - Powiedziałem I zabrałem od cioci pudełko z płytą.
- Ja też. - Zaśmiała się ciocia. - A najbardziej pumbę.
- A ja Simbę.
- On też jest fajny.
- Tak razem z tatą zawsze oglądaliśmy tą bajkę. Tata za to też lubił pumbe i tą piosenkę hakuna matata. - Zaśmiałem się i usiadłem na fotelu włączając film.
☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
- Hakuna Matata! Jak cudownie to brzmi! Hakuna matata to nie byle... - Razem z tatą śpiewaliśmy na cały dom ale przerwało nam trzaśnięcie drzwiami. W nich znalazła się czarną wiedźma.
- Dzwonie i dzwonie a ty nie odbierasz! - Wydarła się na tatę.
- Przepraszam ale nie słyszałem.
- Tak ty nigdy nie słyszysz! Cały dzień się do Ciebie dobijam, a ty sobie w najlepsze oglądasz jakaś bajeczkę z synusiem!
- Fran przecież Ci mówiłem, że mam cały dzień poświęcony dla Fabiena.
- A ja?! - Cały czas krzyczała.
- Fran! Mieliśmy się spotkać jutro!
- Ale ja chcę dziś! Idź go zanieś do spania!
- Nie Fran! My mamy dzień z synem! Idź do domu i przyjdź jutro.- Powiedział spokojnie .
- Jak chcesz! Ale jutro nawet do mnie nie dzwoń! - Krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami. Tata tylko westchnął i usiadł z powrotem na kanapie.
- Przepraszam. - Odezwałem się.
- Za co? - Spytał zdziwiony.
- Za to, że przeze mnie pokłóciłeś się z Francescą.
- Oj mały. - Przytulił mnie. - To nie przez Ciebie.
- Proszę! - Krzyknąłem. - Klamka się poruszyła, a do pokoju weszła uśmiechnięta ciocia. Natychmiast zerwałem się z łóżka i ją przytuliłem.
- Cześć mały.
- Cześć ciociu! Ty nie powinnaś być później? - Zdziwiłem się.
- Powinnam, ale się za Tobą stęskniłam. - Pocałowała mnie w policzek.
- To dobrze. Bo ja za Tobą też. - Zaśmiałem się. - Ale nie chcę żebyś opuszczała prace przeze mnie.
- Skarbie. Jak mam teraz wolne, wiesz? Cały miesiąc. - Odparła z uśmiechem.
- Naprawdę?
- Tak. - Zaśmiała się.
- No to super! To co ciociu? Idziemy gdzieś? - Uśmiechnąłem się.
- Niestety nie możemy.
- Dlaczego? - Spytałem smutny i usiadłem na łóżku.
- Ponieważ to ostatni dzień, kiedy Twój tata może Ciebie stąd zabrać. Więc musimy zostać. - Odpowiedziała i usiadła koło mnie chwytając moją rękę.
- Ale nie wiadomo czy on przyjdzie.
- No nie wiadomo, ale Pani Dolitl kazała zostać tu. Równo o północy jesteś moim synkiem. Nawet jest Twój tato przyjdzie minutę później to niestety będzie za późno. - Odparła.
- Czemu niestety? Już mnie nie chcesz? - Spytałem.
- Oczywiście, że chcę! Kocham Cię bardzo! Jak nikogo innego! Ale pewnie będziesz chciał wrócić do taty. - Powiedziała i spuściła głowę.
- Ja też Ciebie kocham. - Przytuliłem się do cioci. - A z tą sprawą taty to...ja nie wiem czy chciałbym z nim wrócić.
- Jak to? - Spytała zdziwiona.
- No bo wiesz ciociu. Przywiązałem się do Ciebie. Kocham Cię jak mamę, której nie miałem. A tata by po mnie wrócił szybciej jakby mnie kochał. - Powiedziałem I spojrzałem się na ciocię. Płakała. - Nie płacz ciociu. - Stanąłem na łóżku i przytuliłem ją.
- To takie miłe usłyszeć te słowa z twoich ust. - Przytuliła mnie jeszcze bardziej. - Ja... wiem, że tata Cię kocha. Pewnie nie wrócił bo miał jakieś ważne sprawy. Kiedyś na pewno wróci. Zobaczysz. On Cię kocha.
- Tak kocha. Ale ty chyba bardziej.
- To na pewno. - Zaśmiała się, a ja razem z nią. - To...co robimy?
- Wiesz ciociu. Ja tu tak naprawdę nie mam co robić. Zawsze książki czytam czekając na Ciebie. A potem zawsze gdzieś wychodzimy. Tu raczej nie jest za wesoło. Nawet jak chcielibyśmy zagrać w jakąś grę to połowa pionków jest zgubiona.
- Ehh to może ty jeszcze poczytaj ja pójdę kupić jakieś gry? - Spytała.
- Nie chcę byś wydawała za dużo pieniędzy.
- Ale to nie problem. W domu i tak nic nie mam czym byśmy mogli się bawić więc to nam się przyda.
- No dobrze. Ale wrócisz szybko? - Spytałem, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi ponieważ przerwał dzwonek telefonu cioci.
-Przepraszam Fabien. - Kiwnąłem głową. Ciocia spojrzała na ekran i odebrała. Zerknąłem tak dyskretnie i widziałem, że widniał tam napis "Feduś ♡". Kto to jest? - Halo?...Tak to już dziś...ale to w nocy...tak chyba tu zostanę...yhm tak tak...kup jakieś dobre płatki i zanieś do domu, klucze masz. Dobra. Pozdrów tam dzieciaki i Luśkę. Ja Ciebie też kocham. Spotkamy się jutro. Całuje papa. - Rozłączyła się i spojrzała na mnie. - No to Fabien ja zaraz wracam. Chcesz coś słodkiego? - Spytała.
- Nie chcę ciociu.
- Ja i tak wiem, że chcesz. - Zaśmiała się. - Zaraz wracam.
- Dobrze.
Gdy ciocia wyszła ja zacząłem czytać książkę. Po około trzydziestu minutach ciocią wróciła z trzema siatkami.
- Daj ciociu pomogę. - Zagrałem jej jedna siatkę.
- Ale to jest ciężkie Fabien.
- Nic nie szkodzi. - Położyłem siatkę na dywan i usiadłem na nim. Ciocia uczyniła to samo.
- Kupiłam jakieś trzy gry i dwa pudełka puzzli. No i oczywiście coś słodkiego. - Uśmiechnęła się i wyciągnęła czekoladowe, kokosowe i waniliowe ciasteczka, cukierki owocowe, jakieś ciasto i pączki oraz picie pomarańczowe. Ile tego jest! Kto to zje?
- Po co aż tyle tego? - Spytałem.
- Sama nie wiem. Ale jak nie zjemy to weźmiemy do domu albo damy twoim kolegą i koleżanką.
- Dobrze.
- No to co? Gramy czy układamy puzzle?
- A jakie masz gry? - Uśmiechnąłem się.
- Chińczyka, zgadnij kto to i milionerów.
- To zagramy w zgadnij kto to! - Zaśmiałem się.
- Dobrze, umiesz w to grać?
- Oczywiście!
- No to mi pomożesz bo ja nie umiem. - Zaśmiała się i zaczęła otwierać grę. Gdy wszystko było gotowe wytłumaczyłem cioci o co w tej grze chodzi. Gdy ciocia wszystko załapała zaczęliśmy grać. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Naszą grę przerwała Pani Dolitl informując nas, że mamy zejść na obiad. Chwyciłem ciocię za rękę i zszedłem na dół. Zająłem swoje miejsce, a cioci zrobiłem obok siebie. Dziś na obiad mamy rosół a na drugie danie kurczaka. Do picia kompot z truskawek.
- Smacznego. - Powiedziała Pani Dolitl.
- Dziękujemy wszystko zjemy, a na deser Panią zjemy. - Wszyscy powiedzieliśmy chórem. Ciocia zaczęła się śmiać razem z Panią Dolitl. Zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku udaliśmy się do mojego pokoju. Tam z ciocią Violą zrobiliśmy sobie poobiednią drzemkę. Gdy wstaliśmy była już szesnasta. Postanowiliśmy ułożyć puzzle. Zwinęliśmy dywan by móc układać na płaskiej powierzchni. Puzzle miały tysiąc elementów ale był łatwy obrazek więc stwierdziliśmy, że ułożymy te. Układając podjadaliśmy słodycze. Ciocia jedząc paczka z czekoladą pobrudziła swoją bluzkę. Zacząłem się śmiać, a ona razem ze mną. Coś czuję, że moja mamusia ta od aniołków zesłała ciocie Violettę aby się mną opiekowała po tym jak tata mnie zostawił i żeby zastąpiła mi mamę. Szkoda, że to nie moja prawdziwa mama. Ale wiem, że mnie kocha jak własnego syna.
- Co teraz robimy? - Spytała ciocia gdy skończyła układać puzzle.
- Może obejrzymy jakiś film? - Spytałem.
- Dobrze.
- To chodź ciociu. Idziemy. - Złapałem jej rękę i pociągnąłem na dół do sali zabaw. O tej godzinie nikogo tu nie ma ponieważ Pani Agnieszka (nasza opiekunka) razem z Panią Dolitl poszły do parku z dziećmi lepić bałwana. Wyciągnąłem z szafki pudełko z płytami i podałem je cioci.
- Wybieraj.
- A może razem wybierzemy? - Spytała.
- Nieee. Ty wybieraj - Zachęciłem.
- No dobrze. To co by tu...- Zaczęła szperać w pudełku. - Król lew?
- Uwielbiam tą bajkę - Powiedziałem I zabrałem od cioci pudełko z płytą.
- Ja też. - Zaśmiała się ciocia. - A najbardziej pumbę.
- A ja Simbę.
- On też jest fajny.
- Tak razem z tatą zawsze oglądaliśmy tą bajkę. Tata za to też lubił pumbe i tą piosenkę hakuna matata. - Zaśmiałem się i usiadłem na fotelu włączając film.
☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
- Hakuna Matata! Jak cudownie to brzmi! Hakuna matata to nie byle... - Razem z tatą śpiewaliśmy na cały dom ale przerwało nam trzaśnięcie drzwiami. W nich znalazła się czarną wiedźma.
- Dzwonie i dzwonie a ty nie odbierasz! - Wydarła się na tatę.
- Przepraszam ale nie słyszałem.
- Tak ty nigdy nie słyszysz! Cały dzień się do Ciebie dobijam, a ty sobie w najlepsze oglądasz jakaś bajeczkę z synusiem!
- Fran przecież Ci mówiłem, że mam cały dzień poświęcony dla Fabiena.
- A ja?! - Cały czas krzyczała.
- Fran! Mieliśmy się spotkać jutro!
- Ale ja chcę dziś! Idź go zanieś do spania!
- Nie Fran! My mamy dzień z synem! Idź do domu i przyjdź jutro.- Powiedział spokojnie .
- Jak chcesz! Ale jutro nawet do mnie nie dzwoń! - Krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami. Tata tylko westchnął i usiadł z powrotem na kanapie.
- Przepraszam. - Odezwałem się.
- Za co? - Spytał zdziwiony.
- Za to, że przeze mnie pokłóciłeś się z Francescą.
- Oj mały. - Przytulił mnie. - To nie przez Ciebie.
☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
- Wróciłam! - Młoda kobieta weszła do domu z torbami pełnymi zakupów.
- Cześć mamo. Tata jeszcze nie wrócił z Dianą. - Nastolatek przytulił macochę i wziął od niej zakupy.
- Jeszcze nie wrócił? - Zdziwiła się. - To ty wyciągnij zakupy do lodówki, a ja zadzwonię do taty. - Szatynka skierowała się do gabinetu swojego męża by do niego zadzwonić.
- Kochanie gdzie jesteś? - Spytała.
- Już wracam do domu. Diana zaczęła płakać w parku i musiałem ją uspokoić.
- Jeszcze nie wrócił? - Zdziwiła się. - To ty wyciągnij zakupy do lodówki, a ja zadzwonię do taty. - Szatynka skierowała się do gabinetu swojego męża by do niego zadzwonić.
- Kochanie gdzie jesteś? - Spytała.
- Już wracam do domu. Diana zaczęła płakać w parku i musiałem ją uspokoić.
- Dobrze, ale wracajcie szybko.
- Będziemy za dwie minuty. - Odparł.
- Czekam.. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Vilu. - Szepną po czym się rozłączył.
Młoda matka skierowała się do kuchni gdzie zastała starszego syna.
- I jak kochanie z Elis? - Spytała.
- Ja Ciebie też Vilu. - Szepną po czym się rozłączył.
Młoda matka skierowała się do kuchni gdzie zastała starszego syna.
- I jak kochanie z Elis? - Spytała.
- Ehh dalej mi nie wierzy...- Odparł i spuścił głowę. - Co ja mam zrobić mamo. - Spytał załamany.
- Wiesz...daj jej czas. Ona jest dziewczyną, a my dziewczyny musimy trochę pomyśleć. Musimy zrobić listę za i przeciw. Ale na początku kup jej kwiaty i misia, a wtedy będziesz na wygranej pozycji.
- Dzięki mamo. Tak zrobię. - Pocałował kobietę w polik i udał się do swojego pokoju, a następnie wyszedł z domu. Po drodze minął się z ojcem i siostrą. Mężczyzna wszedł do domu wyciągając z wózka córeczkę.
- Kochanie już jesteśmy. - Powiedział kierując się z córką do salonu gdzie zastał żonę.
- Tęskniłam Leon. - Pocałowała męża i wzięła od niego córkę. - Za Tobą też tęskniłam kruszynko.- Przejechała noskiem po nosie córki.
- My za Tobą też tęskniliśmy myszko. - Leon szepnął i ja przytulił całując ją namiętnie uważając na córkę. - Kupiłem małej książeczkę. - Powiedział i wyciągnął książkę z wózka. - Chodź Diana. Tatuś poczyta bajeczkę. - Powiedział śmiesznym głosem na co dziewczynka się zaśmiała. Chodził z małą po pokoju czytając jej bajeczkę.♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
- Dzięki mamo. Tak zrobię. - Pocałował kobietę w polik i udał się do swojego pokoju, a następnie wyszedł z domu. Po drodze minął się z ojcem i siostrą. Mężczyzna wszedł do domu wyciągając z wózka córeczkę.
- Kochanie już jesteśmy. - Powiedział kierując się z córką do salonu gdzie zastał żonę.
- Tęskniłam Leon. - Pocałowała męża i wzięła od niego córkę. - Za Tobą też tęskniłam kruszynko.- Przejechała noskiem po nosie córki.
- My za Tobą też tęskniliśmy myszko. - Leon szepnął i ja przytulił całując ją namiętnie uważając na córkę. - Kupiłem małej książeczkę. - Powiedział i wyciągnął książkę z wózka. - Chodź Diana. Tatuś poczyta bajeczkę. - Powiedział śmiesznym głosem na co dziewczynka się zaśmiała. Chodził z małą po pokoju czytając jej bajeczkę.♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
Wróciłam z OS! :D
Rozdział dalej nie wiem kiedy... na razie brak weny na niego. Mam ją na dalsze rozdziały ale nie na teraźniejsze... :(
Rozdział dalej nie wiem kiedy... na razie brak weny na niego. Mam ją na dalsze rozdziały ale nie na teraźniejsze... :(
Mam nadzieję że to się szybko poprawi :)
Komu się podoba niech zostawi w komentarzu nawet jedna kropkę!!! To dla mnie wiele znaczy!!
Pozdrawiam
Komarek :*
Komu się podoba niech zostawi w komentarzu nawet jedna kropkę!!! To dla mnie wiele znaczy!!
Pozdrawiam
Komarek :*