wtorek, 15 kwietnia 2014

Pół roku bloga! + życzenia Wielkanocne



Wesołego zająca, co śmieje się bez końca. Szczerbatego barana, co beczy od rana. Radości bez liku, pisanek w koszyku. I wielkiego lania w Dniu Mokrego Ubrania.

Dokładnie dnia 19 października 2013 roku pewna dziewczyna o imieniu Ania postanowiła założyć bloga. Sądziła, że będzie ją czytało maximum dwie osoby. Nie sądziła, że pozna tylu zwariowanych, wspaniałych i cudownych ludzi. Nie sądziła, że jej blog będzie miał takie powodzenie. A tu takie zaskoczenie. :D

Dzisiaj, 19 kwietnia 2014 roku, mój blog ma dokładnie 6 miesięcy!

Dziękuję za to, że wytrzymujecie ze mną ♥

Dziękuję za to, że czekacie miesiącami na nowe beznadziejne rozdziały ♥

Dziękuję za tyle poświęcenia ♥

Dziękuję za tyle komentarzy ♥

Dziękuję za tyle wyświetleń ♥

Dziękuję za tylu obserwatorów ♥

DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!

Statystyki bloga:
Wyświetlenia : 17160
Obserwatorzy :
Leon Verdas
Iza Blanco
Iza Blanco
Gawron Verdas
Tini Stoesstel
Jagoda Verdas
Nati Verdas
Vaness Blanco
Aga Verdas
Maddy
Weronika Paziewska
Alexandra Verdas
Ines Blanco
Madzia Stoessel
Agnieszka Radecka
Love.dreams

Dziękuję Wam♥

Komentarze : 219

Posty : 20

Odbiorcy :
Polska - 1650
Holandia - 110
Niemcy - 18
Stany Zjednoczone - 16
Belgia - 13
Indonezja - 7
Hiszpania - 6
Wielka Brytania - 3
Luksemburg - 2
Włochy - 1

Rozdział 07- "Tylko najpierw gumki. Ja jeszcze wnucząt nie chcę mieć."



Jeśli chociażby dwie osoby nie wezmą udziału w konkursie to ROZDZIAŁU NIE BĘDZIE!


Rozdział dedykuję. .... Izie Blanco!  ♥♥♥

* Martina *

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Leniwie wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam strój na dzisiejszy dzień. Poszłam do łazienki przygotować się. Po dwudziestu minutach wyszłam z niej gotowa. Wzięłam z szafki torbę i spakowałam się na plażę. Torbę zostawiłam na łóżku, a sama zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry wszystkim! - Uśmiechnęłam się
- Cześć! Wychodzisz gdzieś córeczko? - Spytał tata.
- Idę z przyjaciółmi na plażę. - Powiedziałam siadając przy stole.
- A pamiętasz, że ciocia przychodzi?
- Tak pamiętam. Facundo ze mną też idzie.
- To dobrze - Uśmiechnął się i popił kawę.
- Olga!
- Tak kruszynko?
- Mogła byś mi spakować coś do jedzenia? - Spytałam.
- No pewnie! - Pobiegła do kuchni.
- A jak tam z Jorge? - Spytał tato.
- Tato! Jorge to tylko przyjaciel. - Szkoda, że tylko.
- No ale może będzie coś z tego więcej. Polubiłem go. - Powiedział.
- Wszyscy go lubią. - Zaśmiałam się.
- Nie dziwię się.
- Tato ja już będę lecieć!  Papa - Pocałowałam go w policzek.
- Baw się dobrze! - Poleciałam na górę i napisałam do Mechi gdzie się spotykamy. Odpowiedziała, że na plaży. Taaa tylko gdzie jest ta plaża? Wiem napisze do Jorga!

Do Ciacho z naprzeciwka:
Hej Jorge! O której idziesz na plażę?

Od Ciacho z naprzeciwka:
Tak za godzinkę wychodzę a co?

Do Ciacho z naprzeciwka:
Bo nie wiem gdzie jest plaża:/ mógł byś mnie podwieźć?

Od Ciacho z naprzeciwka:
Jasne! Przyjdź za 50 minut

Do Ciacho z naprzeciwka:
Dziękuje ;*

Od  Ciacho z naprzeciwka:
Nie ma za co ;*

Muszę zmienić tą nazwę bo jak On to zobaczy to dopiero będzie. Hymmmm zmienię na... po prostu Jorge. Zmieniłam nazwę i zeszłam do kuchni po to co przygotowała Olga.
- Proszę kruszynko to dla ciebie. - Podała mi pudełeczka z przekąskami i dwie butelki wody.
- Dziękuję Olgo!
- Ależ nie ma za co!
Wzięłam wszystko do siebie i włożyłam do torby. Wzięłam strój kąpielowy i poszłam go ubrać. Po dziesięciu minutach wyszłam z łazienki. I co ja mam teraz robić przez trzydzieści minut? Może pooglądam telewizję? Tak to dobry pomysł. Zeszłam do salonu i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach dopóki nie usłyszałam mojego telefonu. To sms od Jorge!!

Od Jorge:
Możesz już przyjść bo wszyscy będą za 10 minut na plaży ;*

Do Jorge:
Już lecę kochanie;*

Od Jorge:
Czekam kocico <3

Co my robimy? Przyjaźnimy się, a tu takie słówka. To co by było jakbyśmy byli razem? Nawet myśleć o tym nie chcę. Wzięłam torbę i ruszyłam do mojego przyjaciela. Zapukałam do drzwi, które po chwili zostały otwarte przez właściciela domu.
- Hej - Pocałował mnie w policzek, a ja się zarumieniłam.
- Hej! - Uśmiechnęłam się.
- Poczekaj tu, a ja wezmę klucze oraz torbę i możemy iść.
Ruszył do środka po wymienione rzeczy, a ja stałam na werandzie. Po chwili czułam na swojej talii czyjeś ręce. Od razu rozpoznałam, że to Jorge.
- Co robisz? - Spytałam odwracając się w jego stronę.
- Przytyłam przyjaciółkę - Odpowiedział z uśmiechem.
- Dobra, dobra. Chodź już! - Pociągnęłam Go w stronę samochodu.
- Zamknąłem drzwi? - Spytał jak siedzieliśmy.
- Tak. - Odpowiedziałam.
- Dobra. No to jedziemy! - Włożył okulary przeciwsłoneczne na swój nos i ruszył. Po dziewiętnastu minutach byliśmy na miejscu. Ale ta plaża jest piękna!
- Jorge?
- Tak - Spytał.
- Dlaczego nie jesteś teraz ze Stephie? - Spytałam chociaż dla mnie było to i nawet lepiej.
- Powiedziała, że idzie z koleżankami na zakupy.
- Aha.
Przy wejściu na plażę był tylko Facundo z Albą.
- Facu! - Krzyknęłam i go pocałowałam w policzek.
- Cześć Tini!
- Hej Alba.
- Cześć.
- Gdzie reszta? - Spytał Jorge.
- Już na plaży. My mieliśmy na was czekać.
- No to na co czekamy? Idziemy! - Krzyknęłam.
Nasza słodka parka ruszyła pierwsza, a my za nimi. Po drodze Jorge złapał mnie za rękę. Spojrzałam się na niego.
- No co? Trzymam Cię jako przyjaciółkę. Pamiętasz o masażu? - Westchnęłam.
- Pamiętam. Chcesz od razu czy pod koniec? - Spytałam puszczając Jego rękę.
- Ej jej było tam dobrze! - Oburzył się, a potem zrozumiał co powiedział - Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Na samym początku chcę dwie godziny a resztę potem.
- Yhy dobrze.
- Tini! - Krzyknęła Mechi i mnie przytuliła.
- Hej! Cześć wszystkim!
- Cześć Tini!
- Gramy w siatkę?
- Pewnie!
- Tylko ja i Tini nie gramy! - Powiedział Jorge.
- A to niby czemu? - Spytał Xabi.
- Bo robi mi masaż! - Pociągnął mnie na leżak.
- Ej! My też chcemy!  - Wykrzyczał Ruggero.
- Nie! To tylko ja mam taki zaszczyt!
- Ejj no! Podziel się nią!
- Ona jest tylko moja! - Pociągnął mnie do swojego torsu Jorge.
- Nie jestem niczyja! - Wyrwała się - A teraz idź się kłaść. A dla was mam pyszne ciasto od mojej kochanej gosposi. - Wyciągnęła ciasto z torby i im podałam. - Proszę.
- Dzięki!
- Ej, a ja? - Spytał Jorge.
- Dla Ciebie nie ma! Kładź się! - On położył się na leżaku. Ja wzięłam krem i usiadłam na nim okrakiem. Następnie zaczęłam go masować.
- Ale ty jesteś spięty. Rozluźnij się. - Powiedziałam dalej go masując.
- Tyle, że ja nie umiem.
- Ile lat pakowałeś?
- Rok.
- I takie mięśnie?
- No widzisz. - Zaśmiał się.
* Dwie godziny później *

- Już dwie godziny minęły. Koniec? - Przekręcił się tak, że leży na plecach.
- Jak mi dobrze! Normalnie będę cię wynajmował.
- Polecam się na przyszłość.
- Jorge!! - Odwróciłam się i zobaczyłam Stephie jak rusza w naszą stronę. Szybko z Niego zeszłam, a On stanął koło mnie.
- Tak kochanie? - Pff kochanie...
- Ty draniu! - Uderzyła go w twarz.
- Ale co ja zrobiłem? - Spytał.
- Jeszcze się pytasz co?! Zdradzasz mnie z tą prostaczką! - Co?! To chyba Ona go zdradza, a nie On ją! I nie jestem prostaczką! To ona nią jest!
- Ale ja cie nie zdradzam! - Krzyknął Jorge.
- I jeszcze kłamiesz? ! Z nami koniec! - Uderzyła Go jeszcze raz i uciekła.
- Leć za Nią!  - Zawołałam chociaż jej nie lubiłam. On ruszył w pogoni za Nią.
- Co się stało? - Spytała Lodo.
- Myśli, że Jorge ją zdradza ze mną.
- Nie dziw się jej. To na serio tak wyglądało. - Powiedział Nicolas.
- Ale my jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Bardzo bliskimi przyjaciółmi. - Stwierdził Samuel.
- No może i za bardzo se na coś pozwalamy ale na pewno On jej nie zdradził. Przynajmniej ze mną. Nie wiem jak z innymi. Chodź jestem pewna, że on by jej nie zdradził. Za to ona... to co innego.
- Co masz na myśli? - Spytała Cande.
- Ale obiecajcie, że nie powiecie mu.
- Obiecujemy!  - Krzyknęli równo.
- No bo wtedy jak była impreza to widziałam jak Ona całowała się z innym, a potem poszli uprawiać sex w samochodzie.
- Trzeba mu to powiedzieć! Ta suka nie ma na prawa czegoś takiego mu robić!  A sama oskarża Go o zdradę!
- Nie! Nie możemy mu powiedzieć! To by złamało mu serce!
- Dobrze nie powiemy!
- Dobra skończmy ten temat i chodźmy grać w siatkę!
- Zgoda!
- Kto wybiera?
- Ja! I Mechi - Krzyknął Ruggero.
- Zgoda!
- Wiec tak...ja wybieram..- Zaczęła Mechi - Tini!
- Facu! - Krzyknął Rugg.
- Hyym Xabi! - Mechi wskazała na naszego przyjaciela.
- Lodo! - Krzyknął Rugg.
- Samuel! - Nasz przyjaciel dołączył do naszej grupy.
- Nico! - Dołączył do grupy naszych przeciwników.
- Cancelaria - Dołączyła do nas.
- Alba - Do przeciwników.
- Okej mamy pięć na pięć.
- A my? - Spytała Stephie?! Co Ona tu robi? Pogodzili się już?
- No...okej to kto kogo wybiera? - Spytałam.
- Jorge! - Mercedes wykrzyczała niemal że od razu.
- Jak dla mnie spoko - Krzyknął Jorge.
- Musimy z nią być? - Spytał z pretensjami Ruggero.
- Oj no weź już przestań i graj! - Powiedziałam. Jorge pocałował Step i ustawił się na polu, a ja za serwowałam. Gra się zaczęła. Tak! Jeden punkt dla nas! Za serwowałam jeszcze raz, a piłka poleciała do Step, która dostała w głowę piłką.
- Przepraszam... - Zaczęłam, ale mi przerwała.
- Ty idiotko!
- Ale ja...
- Nie obchodzi mnie to! Stephie odchodzi! - Pstryknęła palcami i poszła.
- Przepraszam Jorge to nie było specjalnie! 
- Nic się nie stało! To tylko gra, a że ona się obraża to nie twoja wina.
- Przepraszam - Przytuliłam się do niego.
- Nic się nie stało. Gramy dalej? - Spytał.
- Nie, chodźmy popływać! - Nicolas pobiegł do wody, a za nim wszyscy inni. Tylko ja wróciłam na leżak. Po chwili przyszedł do mnie cały mokry Jorge. Wyglądał słodko. Mam ochotę się na niego rzucić i wycałować za wszystkie czasy.
- Po co przyszedłeś? - Spytałam.
- Dlaczego nie idziesz pływać? 
- Nie mam ochoty.
- No chodź. Zrób to dla mnie.
- Nie naprawdę nie.
- Proszę. Kociaku mój słodki no chodź ze mną.
- Nie misiu. Naprawdę nie chcę.
- Jak chcesz. - Myślałam, że już odpuści ale wziął mnie na ręce i szedł w stronę wody.
- Proszę nie! Zrobię wszystko! - Krzyczałam.
- Wszystko?
- Wszystko.
- Przyjdź do mnie dziś na seans filmowy.
- Zgoda ale będę dopiero około dwudziestej pierwszej.
- Dlaczego tak późno? - Spytał patrząc na moje usta. Mam wrażenie, że chce mnie pocałować ale to pewnie tylko moje widzimisię.
- Bo Facundo do mnie przychodzi.
- Facundo?
- No tak.
- No dobrze - Odpowiedział smutny.
- Ej nie lubię jak się smucisz. - Pocałowałam go w policzek.
- To mnie pocałuj jeszcze raz - Pocałowałam go w policzek bardzo blisko ust. No i po co Tini?! No po co?!
- Postawisz mnie? - Spytałam uśmiechnięta.
- Tak, tak już. - Postawił mnie na ziemię i lekko pocałował w czubek głowy.
- Jorge ja już muszę iść - Powiedziałam.
- Dobrze. Wieczorem robisz mi dalszą część masażu. Mam cię odwieść? - Spytał.
- Dobrze zrobię ci ten masaż. Ale krótko! Nie poradzę sobie sama, nie musisz mnie odwozić.
- Ale chcę. Chodź! - Pociągnął mnie na leżaki wytarł się ręcznikiem ubrał ubrania i wziął swoją torbę. Ja uczyniłam to samo. Ruszyliśmy w stronę naszych przyjaciół.
- My już idziemy! - Krzyknęliśmy.
- Do zobaczenia!
Poszliśmy w stronę samochodu. Weszliśmy i ruszyliśmy do domu. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z przyjacielem i ruszyłam do domu. A On ruszył w stronę centrum miasta.
- Wróciłam!
- To idź się przygotować do kolacji! Zaraz ciocia przyjdzie!
- Dobrze!
Ruszyłam do mojego pokoju. Odłożyłam torbę i ruszyłam do garderoby. Wybrałam strój na dzisiejszy wieczór po czym poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po dwudziestu minutach wyszłam z pod prysznica. Owinęłam się ręcznikiem. Ruszyłam do pokoju gdzie się ubrałam. Po tym zabrałam się za swój makijaż. Chwilę później byłam już gotowa. Zeszłam na dół i zobaczyłam ciocie i Facundo.
- Ciociu! - Przytuliłam ją.
- Tni jak ja dawno cię nie widziałam! Jest z Ciebie śliczna kobieta.
- Dziękuję ciociu.
- Kolacja na stole! - Krzyknęła Olga.
- Zapraszam do stołu! - Powiedział tata.
Zasiedliśmy do stołu. Chwilę później Olga przyniosła kurczaka. Cała kolacja przebiegła w miłej atmosferze. Pożegnaliśmy się z rodziną. Ja ruszyłam do pokoju po telefon. Wzięłam go do ręki i zeszłam na dół.
- Tato ja idę do Jorga!
- Tylko najpierw gumki. Ja jeszcze wnucząt nie chcę mieć.
- Ile razy mam powtarzać, że to tylko przyjaciel?!
- Kiedyś i tak będziecie razem. Wspomnisz jeszcze moje słowa. A teraz zmykaj!
- Papa! - Wyszłam  i skierowałam się do domu mojego przyjaciela. Po paru sekundach byłam pod drzwiami. Zapukałam ale nikt nie otwierał. Powoli nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi. Weszłam do środka.
- Jorge? - Spytałam. To co tam zauważyłam zwaliło mnie z nóg.

* Chwilę wcześniej *

* Mercedes *

Siedzimy teraz w wodzie z resztą. Świetnie się bawimy! Szkoda, że Tini, Jorge i Facu sobie poszli. Ehhh jutro szkoła. Jeszcze się nie zaczęła, a już mam dość. A co do Xabiego to jeszcze z nim nie rozmawiałam. Nie wiem czy coś do niego czuję. Może Go kocham? Nie wiem. Za bardzo byłam wpatrzona w Ruggero. Nie zwracałam uwagi na Xabiego, który cierpiał patrząc na nas razem.
- Hej czy tylko ja zrobiłem się głodny? - Spytał Nico.
- Chyba my wszyscy jesteśmy głodni. - Powiedziałam.
- To idziemy na pizze? - Zapytałam.
- Jasne! - Odpowiedzieli wszyscy równocześnie. Udaliśmy się na leżaki po nasze torby i ruszyliśmy do pizzerii. Po drodze dużo się śmialiśmy z chłopaków. Na przykład taki Nicolas wpadł w krzaki i wyszedł cały podrapany. Powiedział, że koty go podrapały, a ja tam żadnego nie widziałam. Po paru metrach spaceru byliśmy pod wyznaczonym miejscem. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do największego stolika. Zamówiliśmy dwie familijne z szynką i do tego coca-cole Ja zjadłam dwa kawałki i byłam najedzona. Wypiłam cole i wyszłam do łazienki. Jak wróciłam to Rugg z Lodovicą przytulali się. Zrobiło mi się smutno.
- Wiecie ja już muszę lecieć.
- Już?  Mechi no co ty?
- Naprawdę muszę.
- No dobrze. Papa. -  Pożegnałam się ze wszystkimi całusem w policzek i chciałam wychodzić ale zatrzymał mnie Xabi.
- Poczekaj odprowadzę Cię - Oooo jak miło z jego strony.
- Nie musisz.
- Ale chcę.
- No to jedziemy! Cześć wszystkim!
- Cześć!
Wyszliśmy. Skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Po drodze dużo rozmawialiśmy.
- To tu. - Powiedziałam stając przed drzwiami.
- To papa. - Pocałował mnie w policzek.
- Mógłbyś po mnie jutro przyjść? Poszli byśmy razem do szkoły.
- Jasne! Przyjdę. Będę o siódmej dwadzieścia.
- Jasne! Czekam.
Weszłam do środka. Przywitałam się z rodziną i ruszyłam do mojego pokoju. Załatwiłam tam wieczorne sprawy i poszłam spać. Jutro do szkoły nie wypada się spóźnić.

* Martina *

Wszystko było tam rozbite! Jakby było włamanie! Na ścianach były przekleństwa! Szklanki, talerze wszystko pobite. Kanapy rozdarte. Telewizor rozbity. Ciuch podarte. Krzesła połamane. Normalnie wszystko było rozwalone.
- Jorge?! - Szukałam go wszędzie ale nie mogłam go znaleźć. Poszłam na górę. Wyglądało tam tak samo jak na dole. Weszłam do Jego sypialni. Nie było go tam. W łazience też nie. Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Zostały jeszcze jedne drzwi. Niepewnie weszłam do środka. Pokój wyglądał jeszcze gorzej niż cały ten dom. Usłyszałam płacz. Spojrzałam w to miejsce. Siedział tam Jorge płacząc nad jakimś zdjęciem.
- Jorge? - Spytał cicho do Niego podchodząc. - Co tu się stało?
- Niie wiiieeem - Powiedział płacząc - wróciłem do domu i już tak było.
- Musisz to zgłosić na policje.
- Nie!
- Dlaczego?  - Zapytałam.
- Dlatego. - Podał mi kawałek kartki. Było tam to:
ZOSTAW MARTINĘ W SPOKOJU! TO JEST TYLKO OSTRZEŻENIE!  NIE ZGŁASZAJ TEGO NA POLICJE! JEŚLI ZGŁOSISZ TO WTEDY TWOJA RODZINKA UCIERPI. A NAJBARDZIEJ TWOJA SŁODKA SIOSTRZYCZKA! UWAŻAJ!  JESTEM DO WSZYSTKIEGO ZDOLNY! SAM WIDZISZ CO STAŁO SIĘ Z POKOJEM TWOJEGO BRATA! WIEC UWAŻAJ!
Co to jest?! On ma brata?!
- Jorge? Ty masz brata? - Spytałam.
- Miałem. To długa historia. Opowiem ci jutro. Idź do domu. -Powiedział.
- Ty idziesz ze mną!
- Nie ja tu zostanę. - Odpowiedział cicho.
- Nie będziesz tu siedział sam. I to jeszcze w takim domu. Ty mi pomogłeś, kiedy ja potrzebowałam pomocy więc teraz ja pomogę Ci. Chodź!
- Dziękuję
- Nie ma za co. - Przytuliłam go. Po chwili oderwałam się od niego i wstałam. On uczynił to samo. Zeszliśmy na dół. Wyszliśmy na zewnątrz. Jorge zamknął drzwi i ruszył za mną. Po drodze cały czas płakał. Nie dziwie mu się. To wszytko przeze mnie. Jak by się ze mną nie zaprzyjaźnił to by do tego nie doszło. Przytuliłam go.
- Wszystko będzie dobrze. - Sama w to nie wierzyłam.
- Dziękuję. Za wszystko.
- Nie ma za co.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Jorge wszedł za mną.
- Chcesz coś do jedzenia?
- Nie dziękuję.
- No to chodź idziemy spać. Jutro do szkoły. - Powiedziałam.
- Dobrze ale ja jutro do szkoły iść nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo nie mam ciuchów.
- Tym się nie przejmuj. Pożyczę ci coś od taty.
- Dziękuję - Pocałował mnie w polik.
- Chodź idziemy się umyć. - Pociągnęłam Go w stronę łazienki.
- Tu masz wszystko. Ja idę do drugiej łazienki.
- Dobrze - Wyszłam i skierowałam się do drugiej łazienki. Zrobiłam tam wieczorne potrzeby i wyszłam. Weszłam do mojego pokoju. Jorga jeszcze nie było. Położyłam się na łóżku i czekałam. No gorzej niż baba. No w końcu przyszedł... w samych bokserkach?!
- Gdzie mam spać? - Zapytał, a ja się na niego gapiłam. - Tini?
- A tak, tak. Dziś śpisz ze mną bo jest późno i pokój gościnny nie jest gotowy.
- Dobrze. A gdzie Suzi?
- Przeszła na stronę mojego taty.
- Haha okey. - Położył się obok mnie.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
Po paru minutach oddaliłam się do Krainy Morfeusza.
☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
Hejka! Rozdział skończony.
Rozwaliłam końcówkę.
Długo czekaliście na rozdział tak samo jak ja na jakąkolwiek prace na konkurs! 
Przysłała mi tylko jedna osoba!
P. S. Przepraszam za błędy ale pisze z telefonu
Pozdrawiam
Komarek ;*